Ocalić od zapomnienia
RUDOLF TEGEL
WIELKI POLAK, MIĘKINIANIN, SPOŁECZNIK

 

 

Rudek – Rudolf Tegel (1883-1956) na tle swoich czasów.

 

 

Realizatorem projektu jest Stowarzyszenie Zielona Energia Miękini

     Ob. Teglowi Rudolfowi oddajemy hołd za jego niestrudzoną pracę dla dobra Niepodległej Polski, tem większy, że urodzony z matki i ojca niepolaków i nie na polskiej ziemi, a jednak sercem, duszą i czynami Polak. Patriota i miłujący szczerze Polskę o czem wymownie świadczą jego czyny i położone zasługi. Za to wszystko wznosimy ob. Teglowi Rudolfowi trzykrotne

Cześć! Cześć! Cześć!

i pragniemy aby odbiło się echem o Karpaty i Bałtyk.
Maszynopis historii Związku Strzeleckiego w Miękini, autor nieznany, ok. 1935 r.

/zapis oryginalny/ 1

 

     Niżej podpisany jako były wójt gminy zbiorowej w Nowej Górze potwierdzam:
Kamieniołami Miast Małopolskich w Miękini zarządzał p. Tegel Rudolf urodzony w Sudetach, czuł się Polakiem i w listach figurował jako Polak. W r. 1941 objął kamieniołom Treuhänder hakatysta i polakożerca. Nastały ciężkie warunki pracy dla urzędników i robotników, których przezywał, bił, groził rozstrzelaniem i obozami i zmuszał urzędników do zapisywania się na listę niemiecką. Mimo ciągłych szykan ze strony dyrektora Zarządca Tegel w organizacjach i towarzystwach charytatywnych bronił robotników i utrzymywał kamieniołom jako placówkę polską. Przez cały szereg lat pracował p. Tegel w organizacjach i towarzystwach harytatywnych, związki, które powstały na terenie kamieniołomów powstały z inicjatywy Zarządcy. Ludność miejscowa Miękini doceniając pracę p. Tegla nadała mu obywatelstwo Miękini.

/Nowa Góra, dnia 12 lutego 1945 r./
Sieprawski, były wójt gminy zbiorowej.2
(odpis, zapis oryginalny)

1. Dzięki uprzejmości p. Adama Hardta, zbiory prywatne

2. AIPN Kr 2807/IIIKr07/2694

I. 1883-1906: dzieciństwo, edukacja, służba wojskowa.

     O najwcześniejszych latach życia naszego bohatera wiemy niewiele – są to informacje szczątkowe. Rudolf Tegel urodził się w Albrechcicach, 14 października 1883 r. Dziś jest to maleńka miejscowość w Czechach, w kraju czesko-morawskim, przy granicy z Polską. W 2 połowie XIX wieku miejscowość terytorialnie przynależała do monarchii austrowęgierskiej (obwód Bilowiec) i nosiła niemiecką nazwę Olbersdorf. Rudolf Tegel pochodził z rodziny rzymskokatolickiej. Jego rodzicami byli Franciszek Tegel i Teresa Fisher, o których nie zachowały się żadne bliższe informacje.

W połowie XIX wieku rozwój handlu, przemysłu i rzemiosła zrodził potrzebę zakładania nowego typu szkół, w których młodzież mogłaby zdobyć stosowne do nowej rzeczywistości wykształcenie. Na początku w Prusach, a potem także w monarchii habsburskiej zaczęto zakładać szkoły realne (Realschulen), w których programie nauczania położono nacisk na przedmioty przyrodnicze i matematyczno-fizyczne. Na terenie Austro Węgier takie placówki otworzono w Brnie, Brodach, we Lwowie i w Treście. Językiem wykładowym w Realschulen w Brnie, zwaną Realką, był niemiecki, nauka trwała trzy lata. Do szkół realnych przyjmowano młodzież od 14 roku życia. Rudolf Tegel rozpoczął naukę w c.k. (cesarskokrólewskiej) Państwowej Szkole Przemysłowej w Brnie, na wydziale budowniczym w roku 1898. Naukę zakończył w 1900 r. jako osiemnastolatek.

 

     Około 1903 r. Rudolf Tegel w wyniku poboru do c.k. armii trafił do sformowanego w 1893 r. batalionu inżynieryjnego nr 2 (2 batalion pionierów) i w 1904 r. został oddelegowany do Krakowa. Służba w armii austro-węgierskiej, w wojskach lądowych, przed reformą sprzed I wojny światowej, trwała 3 lata służby liniowej i 7 lat w rezerwie.  Był to przydział zgodny z jego kierunkowym wykształceniem, jako że bataliony pionierów były wojskami inżynieryjnymi,

wyspecjalizowanymi w budowie mostów, sypaniu szańców – wszelakich robotach ziemnych. Taki przydział miał zapewne związek z rozbudową i modernizacją twierdzy Kraków (Festung Krakau). Służbę liniową zakończył prawdopodobnie około roku 1906 i powrócił na Morawy, gdyż w tym samym roku zarejestrował w Ołomuńcu spółkę komandytową (Grosschlächterei Olmütz-Schlachthof Olomouc – ubojnia/rzeźnia)3

3. Firma ta funkcjonowała jeszcze w roku 1943 r., kiedy zaczęła przeżywać problemy. W 1945 r. została przejęta przez nowe czechosłowackie władze komunistyczne, w 1948 r. zlikwidowana, a w 1952 r. ostatecznie wykreślona z rejestru przedsiębiorstw.

Archiwum Państwowe w Ołomuńcu

II. 1907-1914 Steinwerke Herman Kulka z Troppau

     W drugiej połowie XIX i na początku wieku XX w monarchii austro-węgierskiej stale rosło zapotrzebowanie na dobrej jakości kamień budowlany, co sprzyjało zwiększaniu produkcji w kamieniołomach. Wyroby kamieniarskie z Galicji, oprócz zaspokajania potrzeb miejscowych, trafiały do dużych miast, zwłaszcza do Krakowa. W ostatniej dekadzie XIX wieku wykorzystywano je nawet na terenie Wiednia (m.in. przy regulacji potoku Wienfluss). Sukces komercyjny sprawił, że małymi kamieniołomami galicyjskimi zainteresował się duży kapitał przemysłowy. W północnych obszarach monarchii habsburskiej dominowała firma Steinwerke Herman Kulka z Troppau na Śląsku austriackim, która specjalizowała się w produkcji kamienia budowlanego oraz drogowego. W Galicji pojawiła się ona na początku XX wieku, przejmując i modernizując miejscowe zakłady. Najbardziej znanym jej nabytkiem był kamieniołom porfiru w Miękini. Corocznie od 1903 r.  władze samorządowe Krakowa podpisywały z nią kontrakt na dostawy kamienia budowlanego.

     W 1906 r., po wykupieniu przez Hermana Kulkę części kamieniołomów zarządzanej przez Józefa Baranowskiego, nowym właścicielem zakładu w Miękini została czesko-niemiecka spółka Stainwerke Herman Kulka in Toppau (H. Kulka i Spółka, Kamieniołomy H. Kulka i Spółka Towarzystwo z ograniczoną poręką w Opawie). Jej właściciel, Herman Kulka, pochodził z Brna. Jego wspólnikiem była niemiecka firma Harstein und Schotterwerke GmbH Berlin.  Głównymi rynkami zbytu dla firmy były tereny Galicji, Śląska oraz Wiednia. Firma Hermana Kulki stworzyła wysoko zmechanizowany zakład składający się z części wydobywczej oraz przeróbczej.  Inwestycja w kamieniołomy w Miękini była pokaźna – około 4 000 000 przedwojennych koron austriackich. W roku 1907 w Miękini pojawił się Rudolf Tegel, obejmując stanowisko technika w kamieniołomie i zapewne, jako doświadczonemu w pracach inżynieryjno-budowlanych, zarząd spółki powierzył mu zadanie modernizacji zakładu. Efekt jego prac widzimy na przechowywanej w Muzeum Techniki w Wiedniu makiecie kamieniołomu4. Została ona wykonana na Międzynarodową Wystawę Budowalną (Internationale Welt-Spezialausstellung für Bauen und Wohnen ) w Lipsku w 1913 r.

 

8. Rudolf Tegel (pierwszy z lewej) w Miękini, rok ok. 1910 (oryginał czarno-biały i kolor AI)

     Intensywną pracę zawodową związaną z modernizacją kamieniołomów Rudolf Tegel zaczął w tym czasie łączyć z zaangażowaniem społecznym, ale przede wszystkim politycznym. Trzy lata po pojawieniu się w Miękini, można wyraźnie określić jego sympatie polityczne. W 1910 r. ujawniały się jego propolskie i socjalistyczne poglądy – na terenie kamieniołomu w Miękini zorganizował lokalny oddział „Strzelca” i objął funkcję jego Prezesa, którą pełnił do roku 1914.

     Związek Strzelecki powstał we Lwowie w 1910 r. z inicjatywy nielegalnego Związku Walki Czynnej jako organizacja paramilitarna. Działał jednak legalnie na podstawie statutu zatwierdzonego przez władze austriackie – we Lwowie pod nazwą Związek Strzelecki, a w Krakowie jako Towarzystwo Sportowe „Strzelec”. Kierowała nim Komenda Główna Związków Strzeleckich z siedzibą we Lwowie, z komendantem Józefem Piłsudskim i szefem sztabu Kazimierzem Sosnkowskim na czele. Komendzie Głównej podlegały Komendy Okręgowe. Oddziałami terenowymi Towarzystwa „Strzelec” były Koła, które starano się zakładać w miejscowościach, gdzie działało minimum ośmiu członków organizacji.  Takie właśnie Koło Rudolf Tegel powołał do życia w Miękini. Lokalny „Strzelec” w momencie utworzenia w 1910 r. liczył 31 członków, w pełni wyekwipowanych. Umundurowanie i wyposażenie oddziału zostało sfinansowane przez Rudolfa Tegla. Broń – karabiny Werndla i Manlichery Tegel nielegalnie kupował u żołnierzy 2 batalionu pionierów austriackich w Krakowie. Broń transportowano koleją, oficjalnie jako „długie świece ołtarzowe”. Był też organizatorem nocnych ćwiczeń z ostrym strzelaniem na hałdzie.  O jego zaangażowaniu świadczy fakt, że Komendant Okręgu Kraków „Sarmat” Mikołaj Szyszłowski zdecydował, że jego komenda główna powstanie właśnie w Miękini (w 1913 r.  „Sarmat” został komendantem okręgu krzeszowickiego „Strzelca”).  Komendant „Sarmat” razem z Teglem urządzali też terenowe ćwiczenia żołnierskie, co doprowadziło do konfliktu z lokalnymi władzami austriackimi. W 1911 r. doszło do ostrego zatargu z lojalistycznym c.k. starostą powiatu chrzanowskiego hrabią Edwardem Mycielskim. Ten, będąc jednocześnie m.in. posłem na sejm galicyjski, posłem do Rady Państwa i bardzo wpływowym przedsiębiorcą, oskarżył Tegla o nielegalną, antycesarską działalność konspiracyjną. Rozpoczęto nawet dochodzenie karno-administracyjne i zagrożono mu usunięciem z zajmowanego stanowiska w Miękini oraz wydaleniem z powiatu chrzanowskiego. Ustanowiono też nad nim ciągły nadzór żandarmerii wojskowej.

     Aby uniknąć konsekwencji i załagodzić napiętą sytuację, ale jednocześnie kontynuować proniepodległościową działalność, Tegel zawiązał w Miękini w 1912 r. tolerowane przez władze cesarskie i legalne Koło Towarzystwa Szkół Ludowych (TSL), by pod jego osłoną móc kontynuować działalność „Strzelca”.  Głównym celem TSL było „szerzenie oświaty wśród ludu polskiego”. Zgodnie ze statutem z 1908 r. był on realizowany przez m.in. zakładanie i utrzymywanie polskich szkół ludowych, budowanie budynków szkolnych, tworzeniei prowadzenie kursów uzupełniających – uczących zawodu, tworzenie i prowadzenie kursów dla dorosłych analfabetów i młodzieży, która nie mogła uczęszczać do szkoły, urządzanie uroczystych obchodów rocznic narodowych oraz ludowych koncertów, przedstawień teatralnych i wycieczek ludowych do miejsc wartych zwiedzenia na ziemiach polskich. Tak szeroka działalność statutowa organizacji dawała Rudolfowi Teglowi możliwość kontynuowania działalności konspiracyjnej. Niejako „przy okazji” Tegel stał się inicjatorem ożywienia  oświatowego w Miękini – działająca od 1908 r.  szkoła podstawowa została zaliczona w 1912 r. do Szkół Ludowych, uzyskując pomoc m.in. finansową z TSL. Powstał też teatr amatorski. Pod osłoną tzw. wycieczek krajoznawczych i prób przedstawień, Tegel aż do wybuchu I wojny światowej prowadził ćwiczenia bojowe, nocne strzelania, wykłady o broni i kursy wojskowe, a konflikt z władzami austriackimi przycichł. W tym okresie nawiązał też bliższe relacje z mieszkańcami Miękini, najbliższe raczej z członkami Koła „Strzelca” –m.in. Józefem Noworytą, Janem Kawalą, Gustawem Schmagrem.

     Tuż przed samym wybuchem Wielkiej Wojny, 24 lutego 1914 r. w Krakowie, Rudolf Tegel zarejestrował „Spółkę oszczędności i pożyczek w Miękini, stowarzyszenie z nieograniczoną poręką”. Statut organizacji został przyjęty 19 października 1913 r. Celem spółki było „starać się o materialne i moralne podniesienie członków spółki mianowicie przez:

a) udzielanie członkom na miarę potrzeby użyteczności celu i miarę funduszów, pożyczek potrzebnych w gospodarstwie, przemyśle i handlu a to z funduszów, które spółka na ten cel gromadzi przy pomocy wspólnej nieograniczonej poręki swych członków,

b) danie możności do umieszczania na procent pieniędzy zaoszczędzonych a marnie leżących (szybko tracących wartość nabywczą), w ten sposób, iż spółka przyjmuje i oprocentowuje wkładki oszczędności,

c) popieranie tworzenia spółek i stowarzyszeń zarobkowych i gospodarczych w okręgu spółki”.

Była to więc swoista kasa pożyczkowa na kształt tych działających w zaborze pruskim, wspierająca Polaków.  Dyrekcja składała się z przełożonego, jego zastępcy i 3 członków zarządu. Rudolf Tegel, zarządca kopalni w Miękini, był przełożonym Zarządu.  Szczepan Noworyta, gospodarz w Miękini był jego zastępcą, Jan Ostachowski, Jan Kurdziel i Melchior Kłosowski – gospodarze w Miękini, zostali Członkami Zarządu. Ustalono, że udział w spółce to 10 koron, a każdy z członków mógł mieć maksymalnie 5 udziałów5.

     Spółka Tegla – zaryzykujmy nazwanie jej spółdzielnią polską, była zapewne reakcją na sytuację polskich robotników w kamieniołomie, zarządzanym przez czesko-niemiecką spółkę Hermana Kulki. W roku 1909 polscy robotnicy głośno skarżyli się w Polskim Związku Zawodowym Chrześcijańskich Robotników, na dyskryminowanie ich przez zarząd spółki. Oskarżano kierownictwo o obcinanie płac, samowolne przedłużanie dnia pracy, nieludzkie traktowanie. Szczególnie mocno oskarżano zarządcę Krziża – Czecha, o szykanowanie robotników polskich. Zarządowi spółki zarzucano sprowadzanie do Miękini Włochów, Czechów i Węgrów, przydzielanie im znacznie lżejszych prac i wypłacanie o wiele wyższych wynagrodzeń. Wysunięto oskarżenia o to, że źródłem tak złego traktowania jest narodowość i pochodzenie właścicieli firmy – „Sprowadzenie przez zarząd kamieniołomów robotników obcych jest policzkiem, wymierzanym przez tę żydowsko-czesko-niemiecką firmę robotnikowi polskiemu. Najsmutniejszem jest to, że pewien p o l s k i baron, współwłaściciel firmy Kulka i Ska zainicyował podobno sprowadzenie robotników obcych, zwłaszcza Węgrów6.

Działalność spółki przerwał wybuch wojny.

4. Nasza kolekcja online | Muzeum Nauki i Techniki w Wiedniu (technischesmuseum.at)

5. Gazeta Lwowska, 26 czerwca 1914

III. Wielka Wojna 1914-1918

     W sierpniu 1914 r. dotychczasowa krucha europejska równowaga załamała się i w ciągu miesiąca Europa pogrążyła się w konflikcie wojennym. Polakom niósł on nie tylko nadzieję na odzyskanie własnego państwa, ale zwiastował też bratobójcze walki. Jako 31-latek, rezerwista, poddany cesarza Franciszka Józefa I, Rudolf Tegel został w 1914 r. zmobilizowany do wojska austriackiego. Razem z nim jako rezerwiści wojsk austro-węgierskich powołanie mobilizacyjne otrzymali Józef Noworyta, Jan Kawala i Gustaw Schmager. Część dotychczasowych towarzyszy ze „Strzelca” zdecydowała przyłączyć się do I Brygady Legionów Józefa Piłsudskiego. Byli to Antoni Stępowski, Izydor Kurdziel, Józef Matkowski (polegli już w 1914), Józef Lasoń, Józef Noworyta (młodszy), Zygmunt Noworyta, Józef Bodzenta, Wawrzyniec Dorynek, Wojciech Dorynek, Michał Kurdziel, Franciszek Klein.

     Rudolf Tegel został skierowany do walki na wschodzie, na froncie karpackim. Brał udział w walkach pod Lublinem i Dęblinem. W roku 1916, w wyniku ofensywy Brusiłowa, armia austo-węgierska poniosła klęskę pod Czerniowcami oraz pod Stanisławowem. W czerwcu 1916 r. po zdobyciu Stanisławowa, Rosjanie wzięli do niewoli ok. 10 000 jeńców, których zesłano w głąb Rosji – w ich gronie znalazł się także Rudolf Tegel. Już w początkowym etapie transportu, w Kowlu, podjął on próbę ucieczki. Niestety, został ujęty i zesłany do Irkucka na Syberii. Nadzór nad jeńcami wojennymi w kraju, w którym szybko zbliżał się przewrót polityczny i wzrastało niezadowolenie z rządów cara, nie był zbyt ostry. Zapewne to ułatwiło Teglowi ponowną ucieczkę – z trudnościami dotarł do Astrachania nad Wołgą. W Astrachaniu udało mu się kupić paszport na nazwisko Zygmunt Kazimierz Radliński. Pod tym nazwiskiem przedostał się już przez pogrążoną w rewolucji Rosję do Lwowa: pieszo przez 6 tygodni od Astrachania do Krupiańska, stamtąd pociągiem do Charkowa i dalej przez Kijów, Brody i Kowel, Lwów do Krakowa.

      Po przybyciu do Krakowa zgłosił się do 1 pułku saperów w wojsku austro-węgierskim, gdzie doczekał końca I wojny światowej. Jeszcze przed podpisaniem aktu bezwarunkowej kapitulacji państw centralnych, Polacy powołali w Krakowie Polską Komisję Likwidacyjną i rozbroili stacjonującą tam armię austriacką.  Rudolf Tegel też dokonał życiowej decyzji – wybrał swoją nową ojczyznę. Zdecydował się pozostać w kraju, którego powstanie było niepewne i uzależnione od woli Ententy. Po zakończeniu działań zbrojnych Rudolf Tegel opuścił Kraków i powrócił do kamieniołomu porfiru do Miękini, który podczas wojny praktycznie nie ucierpiał, gdyż już 30.09.1914 r. Herman Kulka wystarał się u władz austriackich o nadanie mu statusu przedsiębiorstwa chronionego.

     W tym miejscu warto poświęcić kilka słów rodzinie Hardtów ze Lwowa, gdyż odegrała ona niebagatelną rolę w późniejszym życiu Rudolfa Tegla. Trudno uchwycić moment, w którym los zetknął z nią Rudolfa. Być może stało się to już w roku 1918, podczas jego powrotu przez Lwów do Krakowa. Założyć należy, że linie kolejowe nie funkcjonowały na tyle sprawnie, by Tegel mógł odbyć podróż bardzo szybko – w warunkach wojennych, rewolucyjnych i ogólnej destabilizacji zapewne spędził we Lwowie trochę czasu, zanim udało mu się wyjechać do Krakowa.

     Rodzina Hardtów pojawiła się we Lwowie w 2 połowie XIX wieku. Edmunt Hardt, inżynier kolejowy, poślubił wówczas ziemiankę Helenę Zborowską, potem para przeniosła się do Rumunii, gdzie Edmund pracował przy budowie kolei. Tam też przyszły na świat ich dzieci: Amalia, Stanisław, Józefa, Adela, Edmund, Janina i Antonina. Z tym właśnie pokoleniem zwiążą się losy Rudolfa Tegla.  Potem rodzina powróciła do Lwowa.  Stanisław Hardt został prawnikiem i obracał się w kręgach elity politycznej i finansowej Lwowa. Został zamordowany w katowni NKWD w 1941 r. Edmund Hardt, wyróżniający się wzrostem był piłkarzem Pogoni Lwów, był założycielem Drużyny Sportowej Legia (póź. Legia Warszawa). Podczas I wojny światowej służył w II Brygadzie Legionów Polskich, walczącej tak samo jak Rudolf Tegel m.in. w kampanii karpackiej. Być może już wówczas zawiązała się znajomość Rudolfa i Edmunda. Po wojnie, Edmund Hardt powrócił do Lwowa i po założeniu spółki 3 miast: Krakowa, Lwowa i Tarnowa „Kamieniołomy Miast Małopolskich” (samorządowe środki finansowe) został z ramienia Lwowa jej dyrektorem. Przeniósł się do Krakowa i wiele czasu spędzał w Miękini. Był też prezesem spółki – Klesowski Przemysł Grafitowy (prywatne środki finansowe). W 1939 służąc w wojsku polskim ewakuował się do Rumunii, gdzie zmarł w 1940 r.  Adela Hardt wyszła za mąż za Michała Wąsowicza, a po jego śmierci przeniosła się do Miękini, gdzie pracowała w lokalnej szkole. Tu też spędziła II wojnę światową. Józefa Hardt nigdy nie wyszła za mąż, przeniosła się do podkrakowskiej wioski – Kobylan, a potem do Bolechowic, gdzie pracowała jako nauczycielka. Antonina Hardt w 1941 r. wyszła za mąż za dr Jana Górkiewicza, chirurga chrzanowskiego szpitala, a po wojnie razem z mężem przeniosła się do Kalwarii Zebrzydowskiej. Janina Hardt poślubiła Ignacego Gruszeczkę, oficera Wojska Polskiego, który w 1940 r. został zamordowany w Charkowie. Najstarsza z rodzeństwa, Amalia Hardt po śmierci swojego pierwszego męża w 1928 r. Bolesława Zacharewicza, wyszła po raz drugi za mąż – za Rudolfa Tegla. Data i miejsce zawarcia związku małżeńskiego są jest nieznane.

12. Edmund Hardt z żoną, 1919 r., kolor AI

13. Edmund Hardt, 1919 r., kolor AI

14. Edmund Hardt z żoną Stefanią, Stanisław Hardt z żoną Adelą, rok. 1915, kolor AI

16. Adela Hardt, kolor AI

17. Stanisław i Edmund Hardt, 1938 r., kolor AI

19. Amalia Hardt, 1917 r., kolor AI

20. Amalia (Mala) Tegel, Miękinia, lata 30 XX w., kolor AI

21. Rudolf Tegel z rodziną Hardtów, lata 30 XX w., Miękinia, kolor AI

6. Głos Narodu, nr 145, Kraków, 28.05.1909

IV. Międzywojnie 1919-1939:
Kamieniołomy Miast Małopolskich

     W roku 1914, w atmosferze skandalu, o czym pisały krakowskie i lwowskie gazety (”Gazeta Lwowska”, „Nowy Kuryer Codzienny”), Kraków, Lwów i Tarnów zakupiły kamieniołomy w Miękini. Zarzucano władzom, że zawyżyły znacznie wartość gruntów i inwestycja jest finansowo niezasadna. 1 października 1918 r.  w Dzienniku rozporządzeń dla stołecznego królewskiego miasta Krakowa,  ogłoszono kupno kamieniołomów oraz przyjęto wniosek o zawarciu z gminami miasta Lwowa i Tarnowa spółki z ograniczoną poręką pod firmą „Kamieniołomy miast galicyjskich, Spółka z ograniczoną poręką w Krakowie” z kapitałem spółkowym 100.000 koron,  której celem będzie kupno od firmy H. Kulka i Ska Towarzystwo z ograniczoną poręką kamieniołomów porfirowych w Miękini, dolomitowych w Chrzanowie i Libiążu i gruntu w Regulicach oraz prowadzenie tychże zakładów przemysłowych na własny rachunek. Wkład spółkowy Krakowa miał wynosić w 50 000 koron, Lwowa 40 000 koron, Tarnowa 10 000 koron. Gmina objęła poręką pożyczkę zaciągniętą przez spółkę do wysokości 4 000 000 koron. Do rejestru spółek handlowych wciągniętą ją 1 listopada 1918:

     Siedziba firmy: – Kraków. Brzmienie firmy: „Kamieniołomy miast galicyjskich, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością w Krakowie po niemiecku „Steinwerke der galizischen Stadte, Gesellschaft m. b. Haftung in Krakau“. Przedmiot przedsiębiorstwa: celem spółki jest nabycie na własność od firmy „H. Kulka i Ska, tow. z ogr. poręką 11 kamieniołomów porfirowych w Miękini i dolomitowych w Chrzanowie i Libiążu, oraz gruntów w Regulicach, prowadzenie tychże zakładów przemysłowych celem eksploatacji i obróbki kamienia, handlowa sprzedaż kamienia i wyrobów z kamienia, nabywanie ewentualnie innych kamieniołomów wzgl. zakładów przemysłowych tego samego rodzaju, branie udziału w innych przedsiębiorstwach tego rodzaju. Forma spółki: Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością na podstawie ustawy z 6 marca 1906 1. 58 Dz. p. r. zasadzająca się na notaryalnym kontrakcie z daty Kraków 7 października 1918. Czas trwania spółki nie jest ograniczony. Kapitał zakładowy: wynosi 100,000 kor. wpłacony gotówką. Zawiadowcą spółki jest: inż. Konrad Górecki radca budownictwa miejskiego w Krakowie. Prokurzystą spółki jest dr. Edmund Giebartowski urzędnik prywatny w Krakowie. Podpis firmy: podpisywanie firmy następuje w ten sposób, że uprawnieni do podpisu tj. albo dwaj zawiadowcy albo jeden zawiadowca i prokurzysta umieszczą kollektywnie swe nazwisko pod wyciśniętą stampilią lub wydrukowaną lub przez kogokolwiek napisaną nazwą firmy z tym, że prokurzysta umieści przy swym podpisie dodatek wskazujący prokurę. Ogłoszenia następują w jednym z peryodycznych dzienników krakowskich i lwowskich. Rada nadzorcza składa się z 10 członków. Dzień wpisu: 1 listopada 1918.

Sąd krajowy jako handlowy, Oddział II. Kraków, dnia 6 listopada 1918. (5 8 ll)

     Na stanowisku zarządcy kamieniołomu pozostawiono doświadczonego, znającego miejscowe warunki i pracowników, Rudolfa Tegla.

22. Rudolf Tegel w kamieniołomie w Miękini, lata 20 XX wieku, kolor AI

     Dwudziestolecie międzywojenne to najaktywniejszy zawodowo, społecznie i rodzinnie okres życia Rudolfa Tegla. Jako zarządca kamieniołomów porfiru w Miękini Tegel stał przed wyzwaniem zorganizowania pracy zakładu wydobywczego w nowych warunkach politycznych, gospodarczych i zaburzonych rynkach zbytu. O wydajności i jakości jego pracy jako kierownika zakładu świadczy to, że Kamieniołomy Miast Małopolskich już w roku 1926 wzięły udział w Międzynarodowych Targach Wschodnich we Lwowie, które były ogromnym przedsięwzięciem promującym polską gospodarkę. Targi te odbywały się corocznie we wrześniu, na obrzeżach Parku Stryjskiego.  VI Targi odbyły się w dniach 5-15 września 1926 r. z udziałem 1262 wystawienników krajowych i 246 zagranicznych. W pierwszym dniu wystawę zwiedziło 15 000 osób, zaś w ciągu jedenastu dni ponad 130 000.

     W ramach Targów odbyła się też Pierwsza Ogólnopolska Wystawa Budowlana. Do dyspozycji firm budowlanych „tuż za Pawilonem Centralnym kilkumorgowy teren obrócono na pokaz rozmaitego rodzaju dróg i bruków”.  Na tej wystawie Rudolf Tegel zdobył srebrny medal za pokaz kładzenia nawierzchni drogowej.

     W drugiej połowie lat 20 da się także zauważyć wyraźna działalność filantropijna i społeczna Rudolfa Tegla. W Kronice Szkoły Podstawowej w Miękini7 corocznie dokonywany był wpis o pomocy udzielanej szkole przez Tegla: wykopanie studni i zapewnienie dostępu do wody (1921), dostarczenie opału (1920, 1921), remont szkoły i założenie ogrodu szkolnego (1923), podarowanie ocynkowanej blachy na parapety i ogrodzenie terenu szkolnego (1925), dożywianie dzieci (lata kryzysu lat 30). W szkolnej Księdze Pamiątkowej8 Rudolf Tegel jest określany jako „prawdziwy dobrodziej szkoły”. W 1923 r.  został wybrany Przewodniczącym Rady Szkoły i aż do wybuchu II wojny światowej angażował się w życie placówki – układał nawet plan pracy lokalnego Towarzystwa Szkół Ludowych.  W tym czasie założono w Miękini Związek Rezerwistów i Związek Samarytanek, a roku 1927 z inspiracji Rudolfa Tegla powstała Ochotnicza Straż Pożarna, której pierwszym Prezesem został jej założyciel. Zaczyna działać Robotniczy Klub Sportowy w Kamieniołomie i ożywia się teatr amatorski. Centrum życia społecznego i kulturalnego stanowi kamieniołom – trudno byłoby to osiągnąć, gdyby jego zarządca był temu przeciwny i nie udzielał wsparcia. Wtedy także inicjuje swoją działalność Miękińska Spółka Myśliwska – sam Rudolf Tegel był zapalonym myśliwym.

27. Przekazanie wozu strażackiego, koło Rudolfa Tegla, ks. Franciszek Mirek, lata 30, kolor AI

28. Rudolf Tegel z orkiestrą górniczo-strażacką, przed OSP Miękinia, wczesne lata 30, kolor AI

29a. Rudolf Tegel, lata 30, z tyłu widok na kamieniołom, kolor AI

30. Rudolf Tegel, w tle kantyna, lata 30, kolor AI, obok Tegla żona Amalia (w ciemnym płaszczu i kapeluszu), z boku w tym samym rzędzie ks. Franciszek Mirek

31. Rudolf Tegel przed kręgielnią, Miękinia, lata 30, kolor AI

     Śledząc działalność Rudolfa Tegla w latach dwudziestych, możemy określić jego poglądy polityczne. Pozostając w Związku Strzeleckim po odzyskaniu niepodległości, opowiedział się zdecydowanie za środowiskiem piłsudczykowskim. Wyraźne popieranie polskiego czynu legionowego uwidoczniło się w 1925 r., kiedy nie zważając na protesty hrabiego Potockiego, Tegel podarował kamień porfirowy na symboliczny grób Nieznanego Żołnierza w Krzeszowicach i przy pomocy robotników z kamieniołomów w Miękini oraz byłych legionistów ustawił go na krzeszowickich Plantach, będących własnością hr. Andrzeja Potockiego.  Jego popieranie interesów robotników i często niesiona im pomoc, zakładanie lokalnych instytucji, wspieranie edukacji wskazują na jego socjalistyczne przekonania. W roku 1935 za zasługi w pracy społecznej Rudolf Tegel został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. W tym samym roku członkowie Związku z Miękini zwrócili się z prośbą do Kapituły Krzyża i Medalu Niepodległości o nadanie Teglowi Medalu Niepodległości w uznaniu za jego działania na rzecz odzyskania wolnego i suwerennego państwa.

35. Uroczystość wręczenia Srebrnego Krzyża Zasługi, Rudolf Tegel drugi od lewej, Chrzanów 1935 r., kolor AI

     Tego samego roku, 10 kwietnia Nadzwyczajne Zebranie Walne Związku Strzeleckiego Oddział Chrzanów uchwaliło nadanie Rudolfowi Teglowi godności „Członka Zasłużonego na szczeblu oddziału” za pracę ideową, poniesione trudy dla dobra państwa i społeczeństwa.

     Sam zapewne będąc umiarkowanym socjalistą, potrafił współpracować ze środowiskiem konserwatywnym i Kościołem Katolickim – był członkiem Rady Parafialnej w Kościele w Nowej Górze, przyjaźnił się z ks. Wikarym Władysławem Szafrańcem, a w latach 30 zrodziła się głęboka, długoletnia przyjaźń między Rudolfem Teglem a księdzem Franciszkiem Mirkiem, który w późniejszym okresie odegra niebagatelną rolę w życiu Rudolfa. Ks. Mirek, nauczyciel akademicki, prowadził wykłady z zarysu socjologii oraz seminarium socjologiczne na temat analizy socjalizmu rosyjskiego. Był też członkiem Tymczasowej Rady Miejskiej w Krakowie, a we wrześniu 1932 r. został mianowany proboszczem w Nowej Górze. Za opiekę nad bezrobotnymi i pracę społeczną w okresie wielkiego kryzysu został w 1937 r. odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. W marcu 1939 r. założył Związek Zawodowy Małorolnych Robotników Kamieniarskich9.

 

37, 37a. Ryngraf, prezent imieninowy od ks. Wł. Szafrańca dla Rudolfa Tegla, na odwrocie napis: „Przezacnemu Panu Rudolfowi Teglowi w Dniu Imienia Ks. Władysław Szafraniec”

38. Uroczystość zawieszenia dzwonów w kościele w Nowej Górze, Nowa Góra 1935. Na pierwszym planie kardynał Adam Sapieha, w tyle Rudolf Tegel, zarządca kamieniołomów w Miękini

7.  Kronika Szkoły Podstawowej w Miękini

8.  Księga Pamiątkowa Szkoły Podstawowej w Miękini

9. 9 września 1949 r.  został aresztowany przez władze komunistyczne. Przebywał w więzieniu do 5 maja 1951 r. Powodem aresztowania było fałszywe oskarżenie o współpracę z Niemcami w czasie wojny, kiedy był proboszczem w Nowej Górze. 

V. Rudolf Tegel wobec problemów robotników
– kryzys gospodarczy w Polsce

     Problemy gospodarcze w kamieniołomach w Miękini ujawniły się jeszcze przed nowojorskim krachem giełdowym (1929). W styczniu 1927 r. na terenie zarządzanego przez Tegla zakładu odbyła się poufna konferencja robotnicza, w której omawiano nędzę i ubożenie robotników10. W tym samym roku Rudolf Tegel musiał zmagać się z pierwszymi protestami robotników, którzy poprosili Centralny Związek Górniczy o interwencję w ich sprawie u dyrekcji zakładu. Kamieniarze żądali podwyżek, unormowania wypłat, udzielenia zaległych urlopów i potrącenia 1% z ich zarobków na rzecz wskazanego przez nich związku zawodowego – CZG. Przybyła do Miękini dyrekcja zakładu próbowała zastraszyć protestujących, przy czym wyraźnie zasugerowano robotnikom, że jeżeli wstąpią do „właściwego” katolickiego związku robotniczego, to otrzymają 8% podwyżki wynagrodzeń, a potem kuszono podniesieniem pensji o 10%. Robotnicy poprosili więc o interwencję Inspektorat Pracy, któremu Zarząd zakładu odpisał, że nie będzie podejmował żadnych rozmów z tą instytucją11. Nie znamy stanowiska w tej sprawie samego Tegla. W 1930 r. sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, co mogło być już częściowo spowodowane rozlewającym się po świecie wielkim kryzysem gospodarczym. W Miękini zanotowano wówczas zastój w wydobyciu, brak zamówień i bezrobocie. W lutym 1930 r. prasa informowała o zupełnym wstrzymaniu wydobycia porfiru w kamieniołomach12. Zmiany nie przyniósł też rok następny. W grudniu 1931 r. zostało zwolnionych w Miękini 450 robotników kamieniarskich13. Fatalną sytuację gospodarczą zakładu próbowano analizować na posiedzeniu Tymczasowej Rady Miejskiej, gdzie inżynier Rolle wskazywał, że błędy zostały poczynione już w momencie zakupu zakładu w 1918 r., gdyż kamieniołomy zostały zakupione praktycznie w całości kredytem, a potem przeszacowano ich wartość zawyżając bilans. Ten stan pogorszył jeszcze bardziej zakup przez Kamieniołomy Miast Małopolskich dwóch innych zakładów wydobywczych – w Berestowcu i Kluszkowcach. Rolle wskazał także na bardzo negatywną rolę, którą odegrał rząd Rzeczpospolitej, który ze swej strony nabył kamieniołomy w Janowej Dolinie i Zagańsku, a potem bezkarnie zaniżał w nich koszty wydobycia przez niepłacenie odbornego i podatków. Przez dumpingowe działania rządu Kamieniołomy Miast Małopolskich nie były w stanie sprzedawać swoich wyrobów na poziomie tak niskich cen, jak zakłady rządowe, więc traciły odbiorców. Władze państwowe zaproponowały spółce odkupienie kamieniołomów, ale ta odmówiła sprzedaży sugerując, że rząd przekroczył granice prawa i ingeruje we własność prywatną14. Kolejne cztery lata (1931-1935) były równie ciężkie. W 1935 r. w Miękini odnotowano potężne problemy finansowe – 700 robotników nie otrzymywało uposażeń. Prasa donosiła, że od czterech miesięcy pracownicy zamiast wypłat otrzymywali bony do lokalnych sklepów wskazanych przez kamieniołom15. Założyć należy, że te problemy musiał na miejscu rozwiązywać kierownik zakładu – Rudolf Tegel, nie zaś Dyrekcja Kamieniołomów Miast Małopolskich. Od lata 1935 r. do lutego 1936 w kamieniołomie w Miękini wybuchły 4 strajki. W lutym „Robotnik” donosił, że od kilku miesięcy 800 pracowników pozostaje bez wypłat popadając w zadłużenie, wybuchają strajki i szerzą się konflikty. Dyrektor Hardt za każdym razem odpowiadał, że nie może dokonać bieżących wypłat robotnikom, bo sam nie otrzymuje zapłaty od odbiorców (np. główny odbiorca, Miasto Kraków, nie zapłaciło zakładowi w Miękini za dostawy kamienia przez 8 miesięcy, razem 200 000 zł16). W marcu robotnicy wymusili wypłatę strajkiem, ale już w kwietniu pieniędzy na uposażenie znów nie było. Rudolf Tegel zmuszony był dokonać redukcji zatrudnienia – doszło do zwolnienia 70 osób. Nie dokonywano też wypłat świadczeń urlopowych. Powód był podobny – urząd wojewódzki nie zapłacił 180 000 zł za zrealizowane zamówienie. Dyrektor Hardt podjął decyzję o zatrzymaniu produkcji, ale zapewnił też, że do 15 kwietnia 1936 r. robotnikom zostaną wypłacone zaległości, a kamieniołom wznowi produkcję, przy czym powoływał się na gwarancje ministerialne17. Obietnice zostały spełnione i w lipcu 1936 r. 900 pracowników otrzymało 5% podwyżki18. Rok później spółka Kamieniołomy Miast Małopolskich odnotowała brak dywidendy i prasa mocno zainteresowała się tą sprawą. Wyszły na jaw niejasne kwestie własnościowe i finansowe – spółka była właścicielem kamieniołomów w Miękini, Regulicach, Libiążu i Kluszkowcach oraz ładowni w Krzeszowicach, ale zakupiła też Towarzystwo Eksploatacji Kamieniołomów w Beresteczku na Wołyniu za 800 000 zł i stworzono holding. Zarówno w pierwszej jak i w drugiej spółce Prezesami byli Radzyński i Hardt. Ujawniono potężne długi na poczet niezapłaconej robocizny (84 957 zł) i podatków (111 325 zł) oraz Ubezpieczalni Społecznej w Krakowie (204 219 zł), w której pracownikiem był też dyrektor Hardt. Zysk spółki był minimalny – 13 928 zł. Prasa szeroko rozpisywała się też o tym, że dług Krakowa wobec zakładu w Miękini to 78 654 zł, przy czym szczególnie oburzano się tym, że miasto zakupiło dodatkowo na kredyt 10 000 ton kostki szwedzkiej u innego dostawcy19. Pomimo tak fatalnej sytuacji, w październiku 1937 r. dyrektor Hardt przywiózł do Miękini 20 inżynierów i chwalił się potem w prasie 100% zwyżką produkcji, zyskami (120 000 zł rocznie), rosnącymi możliwościami zatrudnienia i zapasem porfiru na kolejne 40 lat20. W tak nerwowej i trudnej sytuacji oraz nerwowej atmosferze przetrwano jeszcze 1938 r., ale w połowie grudnia 1938 r. wstrzymano produkcję i zwolniono 1 500 pracowników. 31 grudnia 1938 r. wypowiedzenie z pracy otrzymał też Rudolf Tegel, któremu do emerytury zostały tylko 2 lata21. Ze stanowiska dyrektora ustąpił też Edmund Hardt22. W styczniu po podaniu aktualnego zadłużenia spółki (robocizna – 190 000 zł, podatki – 240 000, ubezpieczenia społeczne – 240 000) do dymisji podał się też pełniący funkcję Prezydenta Miasta Krakowa, Prezes dr Rudolf Raczyński. 11 lipca 1939 r. „Głos Narodu” doniósł o aresztowaniu w Warszawie Edmunda Hardta i osadzeniu go w więzieniu św. Michała w Krakowie. Szczegóły śledztwa objęto tajemnicą23.

39. Kamieniołom porfiru, Miękinia, lata 30, widoczny dziś już nieistniejący zbiornik wodny, kolor AI

39.4. Kamieniołom porfiru, Miękinia, lata 30, obecnie teren m.in. Strefy Aktywności Gospodarczej (SAG), kolor AI

39.12 Rudolf Tegel w kamieniołomie porfiru (wyrobisko), Miękinia, lata 30

10. „Głos Narodu”, 26 stycznia 1927

11. „Naprzód. Organ Polskiej Partii Socjalistycznej”, 13 lipca 1928

12. „Naprzód”, 13 lutego 1930

13. „Robotnik”, 31 grudnia 1931

14. Dziennik Rozporządzeń Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, rocznik LII, 30 listopada 1931

15. „Naprzód”, 15 maja 193516. „Robotnik”, 6 lutego 1936

17. „Naprzód”, 5 kwietnia 1936

18. „Naprzód”, 5 maja 1936, „Robotnik”, 13 lipca 1935

19.  „Nowy Dziennik, 12 stycznia 1939

20. „Głos Narodu”, 29 października 1937

21. „Nowy Dziennik”, 5 stycznia 1939

22. Tamże, 4 stycznia 1939

23. „Głos Narodu”, 11 lipca 1939

VI. Życie rodzinne

    Trudne zawodowo dla Rudolfa Tegla lata 30, prywatnie sprawiają wrażenie szczęśliwych. Był to czas, kiedy znalazł miłość swojego życia i utrwalił nawiązane wcześniej przyjaźnie. Z zachowanych do naszych czasów fotografii spogląda na nas uśmiechnięty pan w średnim wieku, otoczony rodziną i przyjaciółmi, z nieodłącznym  papierosem trzymanym w lewej ręce. Widzimy, że bardzo często towarzyszy mu, nawet na oficjalnych uroczystościach, ulubiony pies.

Nie wiadomo, kiedy i gdzie, ale na pewno po 1928 r. Rudolf Tegel poślubił siostrę dyrektora Kamieniołomów Miast Małopolskich, wdowę po Bolesławie Zacharewiczu, Amalię, nazywaną „Malą”. Zachowane fotografie ukazują poważną kobietę, spoglądającą na nas surowym wzrokiem. Para nie doczekała się potomstwa. Po ślubie Amalia z Rudolfem mieszkali w Miękini, nad kamieniołomem, w willi z drzewa modrzewiowego. Dziś z tego domu nie pozostało już nic poza fundamentami. Budynek spłonął w 2011 r., a jego pozostałości rozebrano ze względów bezpieczeństwa.

40. Rudolf Tegel z żoną Amalią, lata 30 XX w., kolor AI, miejsce wykonania – nieznane

41. Rudolf Tegel z żoną Amalią, lata 30 XX w., kolor AI, miejsce wykonania – nieznane

42. Rudol Tegel przed domem, lata 30 XX w., Miękinia

47. Rudolf Tegel z żoną Amalią, w otoczeniu rodziny żony, wakacje 1936 r., kolor AI, Miękinia, „dolinka Rudolfa”, dzięki uprzejmości Adama Hardta

     Tradycją stały się imieniny Rudolfa obchodzone uroczyście 17 kwietnia. Zachowały się dwa prezenty – karty urodzinowe. Jedna pochodzi z lat 30 – jest ręcznie wykonana, pełna symboli i aluzji. Widzimy na niej grupę przyjaciół Rudolfa, których artysta24 przedstawił za pomocą karykatury. Postacie zgrupowane zostały wokół „serca” zakładu – maszynowni.

 

     Druga, też ręcznie wykonana, pochodzi z czasów okupacji, z roku 1941 i jest świadectwem stosunku pracowników zakładu do Rudolfa Tegla. Kartę podpisali „wdzięczni” pracownicy – m.in. ci, którzy zawdzięczali mu życie.

     Lata 30 to też rodzinne wakacje spędzane przez rodzinę Hardtów w Miękini. Jedno z zachowanych zdjęć opisane jest w wyjątkowy sposób – „Dolinka Rudolfa”, a z fotografii spogląda na nas bokiem i z przymrużeniem oka Rudolf. Jest to też czas, kiedy rozkwita przyjaźń, być może oparta na zbieżnych poglądach społecznych i politycznych między Rudolfem a księdzem Franciszkiem Mirkiem. Mieszkańcy Miękini do dziś jeszcze wspominają, że bardzo często można było spotkać tę dwójkę pływającą łódką po nieistniejącym już dziś stawie.

24. Być może Konrad Górecki, jeden z dyrektorów Kamieniołomów Miast Małopolskich, malarz, autor obrazu św. Barbary (kościół w Nowej Górze)

VII. II wojna światowa

     Po zwolnieniu z pracy Rudolf Tegel pozostał w Miękini. Nie zachowały się żadne dokumenty poświadczające, żeby przeciwko niemu także wszczęto jakiekolwiek postępowanie w związku z fatalną sytuacją finansową kamieniołomu.  1 września 1939 r. fala historii po raz kolejny zmieniła życie Rudolfa Tegla. Zakład w Miękini został przejęty przez III Rzeszę i zmienił nazwę na Steinbrueche Der Galizischen Staedte GMBH. Budynek dyrekcji zajął dr Karl Koller, a na stanowisku zarządcy kamieniołomu zatrudniono ponownie Rudolfa Tegla, biorąc zapewne pod uwagę jego znajomość lokalnych warunków, załogi, języka niemieckiego, doświadczenie zawodowe oraz pochodzenie. Z czasu okupacji zachowało się niewiele wiadomości dotyczących Rudolfa Tegla. Te, które mamy w większości pochodzą z czasów powojennych i przekazów ustnych mieszkańców Miękini. Wyłania się z nich obraz człowieka odważnego, pełnego humanitaryzmu, empatii, solidarności i polskości.

50. Rudolf Tegel, lata okupacji, koloryzacja AI

     Dzięki Rudolfowi Teglowi zakład w Miękini szybko stał się azylem, szczególnie dla okolicznej inteligencji (ta, w myśl polityki okupacyjnej była zbędna, jako roboczo nieprzydatna i przeznaczona do wyeliminowania ze społeczeństwa okupowanego kraju) oraz dla byłych umysłowych pracowników Kamieniołomów Miast Małopolskich w Krakowie i we Lwowie.  W grupie pracowników umysłowych Kamieniołomu Rudolf Tegel zdołał w 1939 r. ukryć 25 osób – m.in. Wincentego Danka, jego brata Adama, Ryszarda Niebulowicza, późniejszego badacza złóż Miękini, Klemensa Sojkę, działaczy Szarych Szeregów-Leopolda Petkę, Stanisława Spyta, rodziny Zinkowów  i  Semkowiczów. Stworzono dla nich fikcyjne etaty pracowników umysłowych – w ten sposób starał się Tegel ratować ludzi przed przymusową wywózką na roboty do Niemiec lub obozów pracy przymusowej. W miękińskich kamieniołomach znalazło zatrudnienie także wielu mieszkańców Berestowca, Krakowa, Katowic. W 1940 r. Rudolf Tegel zarządzał zakładem, w którym pracowało 1299 osób. Po pożarze z 1940 r., w którym spłonęła część maszynowni, wyciągu i urządzenia szutrowni, nie przerwano wydobycia, ale zredukowano zatrudnienie. Zapewne wysunięto przeciwko pracownikom zarzuty o sabotaż, bo prasa podziemna donosiła o tym, że „mówi się” nawet o sabotażu.25 Przypuszczalnie do tego wydarzenia odnosi się także pismo Amalii Tegel do Prokuratora Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 1950 r., w którym żona Rudolfa podnosi, że jej mąż ocalił robotników kamieniołomów przed pacyfikacją:

„uratował całą załogę kamieniołomów od zdziesiątkowania za rzekomy sabotaż”.26

      W 1941 r. część zatrudnionych przez Rudolfa Tegla osób uznano za zbędne w kamieniołomach miękińskich, zwolniono i skierowano do innych miejsc pracy. W tym samym czasie ze stanowiska zarządcy miał zostać też zwolniony deklarujący obywatelstwo polskie Rudolf Tegel. Pracownicy, obawiając się, że na to stanowisko zostanie przydzielony nieprzychylny im Niemiec, postarali się, by Władysław Cyran, pracownik kamieniołomów i członek konspiracyjnego Związku Walki Zbrojnej dla dobra pracowników zdobył u dowództwa polecenie podpisania przez Rudolfa Tegla Niemieckiej Listy Narodowościowej (VLD)- volkslisty27. Podpisanie VDL w Generalnym Gubernatorstwie dawało określone korzyści – przede wszystkim tych, którzy zadeklarowali przynależność do narodu niemieckiego obowiązywało ich to samo prawo, co obywateli niemieckich, ale także w warunkach okupacyjnych otrzymywali m.in. wyższe wynagrodzenie, możliwość korzystania z urlopów wypoczynkowych, świadczeń z tytułu ubezpieczeń społecznych, większe przydziały artykułów reglamentacyjnych oraz posiadali zapewnienie o nienaruszalności zajmowanych mieszkań. Mieli także prawo do posiadania radioodbiornika28.  W świadomości przeciętnego Polaka, mieszkańca Generalnego Gubernatorstwa (GG) Volksdeuch kojarzył się z kolaborantem, zaprzańcem, zdrajcą. Rudolf Tegel podpisując VDL uławiał sobie też możliwość służbowych i prywatnych kontaktów z niemieckimi władzami okupacyjnymi. W latach powojennych przyznawał się do tego, że w jego domu często organizował towarzyskie spotkania Niemcami, bogato zakrapiane alkoholem. Należy w tym miejscu poświęcić kilka słów stosunkom gospodarczym i społecznym panującym w GG, by zrozumieć sens lub cel przyjęć organizowanych przez Tegla. Kazimierz Wyka, który część okupacji spędził w Krzeszowicach pisał tak:

     Niemcy okazali się fantastycznymi łapownikami. Brali wszyscy, od pionków po górę partyjną. System przekupstwa ustalił się rychło jako niepisana, ale honorowana umowa dwustronna. Regularnie opłacającemu się masarzowi, piekarzowi czy młynarzowi „nie robiono świństw”.29

     W GG, aby przeżyć, należało obejść drakońskie przepisy okupanta, np. o zakazie uboju zwierząt czy hodowli trzody. Polacy nagminnie szmuglowali, handlowali i korumpowali władze okupacyjne. Nie powinny, wobec tego, dziwić przyjęcia urządzane przez Rudolfa Tegla – w ten sposób pozostawał w zażyłych stosunkach z szefem Miejscowego Gestapo – Hermanem Neumanem30 (był on także dowódcą ochrony letniej Haus Kressendorf – letniej siedziby gubernatora Hansa Franka), dyrektorem Kellerem, kierownikiem Arbeitsamtu (Urzędu Pracy) Maxem Mundbrotem (był on także szefem miejscowego NDSAP), Landkomisarzem na okręg krzeszowicki Karlem Helpanstellem czy burmistrzem Krzeszowic Brunonem Kochańskim. Takie zachowanie zdecydowanie ułatwiało mu udzielanie pomocy Polakom. Z powojennych zeznań świadków wyłania się obraz człowieka, który potrafił wiele zrobić, by uratować komuś życie (w oświadczeniach i zeznaniach pozostawiono język i zapis oryginalny):

     Ja niżej podpisany zaświadczam, że p. Zarządca Kamieniołomów w Miękini Rudolf Tegel obronił mię przed niemieckim Gestapo, którzy mię chcieli aresztować i wywieźć do Oświęcimia.

Nowa Góra 12/II/1945 Gołkowski Franciszek pracownik w Kamieniołomach.

 

     Niżej podpisany stwierdzam, że na doniesienia na doniesienie o nielegalną sprzedaż węgla zostałem przez żandarmerię w Zabierzowie w miesiącu czerwcu 1942 r. aresztowany i odstawiony do więzienia w Krzeszowicach. Oskarżenie było fałszywe, gdyż miałem zezwolenie na dostawy węgla dla biór do spółdzielni. Za interwencją p. Tegla Rudolfa, zarządcy kamieniołomów w Miękini u władz niemieckich, zostałem z więzienia zwolniony.

Filipowice 12 lego 1945. Bodzenta Emil

 

     Niżej podpisany jako były wójt gminy zbiorowej w Nowej Górze potwierdzam: Kamieniołami Miast Małopolskich w Miękini zarządzał p. Tegel Rudolf urodzony w Sudetach, czuł się Polakiem i w listach figurował jako Polak. W r. 1941 objął kamieniołom Treuhänder hakatysta i polakożerca. Nastały ciężkie warunki pracy dla urzędników i robotników, których przezywał, bił, groził rozstrzelaniem i obozami i zmuszał urzędników do zapisywania się na listę niemiecką. Mimo ciągłych szykan ze strony dyrektora Zarządca Tegel w organizacjach i towarzystwach charytatywnych bronił robotników i utrzymywał kamieniołom jako placówkę polską. Przez cały szereg lat pracował p. Tegel w organizacjach i towarzystwach harytatywnych, związki, które powstały na terenie kamieniołomów powstały z inicjatywy Zarządcy. Ludność miejscowa Miękini doceniając pracę p. Tegla nadała mu obywatelstwo Miękini.

Nowa Góra, dnia 12 lutego 1945 r., Sieprawski, były wójt gminy zbiorowej.

 

     Zaświadcza się, że Rudolf Tegel zamieszkały w tej gromadzie przez całą okupację niemiec pomagał mi do niewysyłania ludzi do Niemiec na roboty.        

Miękinia dnia 12.II.1945, Noworyta sołtys

 

     Poświadczam i z całą odpowiedzialnością w sumieniu stwierdzam, że p. Rudolf Tegel kierownik kamieniołomów miejskich w Miękini w czasie swej długoletniej działalności okazywał najszczersze uczucia polskie pełne humanitaryzmu i pomocy dla robotników, wspierał czynnie wysiedlonych czy ukrywających się Polaków przez przyjęciem ich do pracy. Wójt Krzeszowicki otrzymał od niego kamienie bezpłatnie do uzupełnienia balustrady. Całe społeczeństwo z duszpasterstwem na czele stwierdza jego postępowanie dowodziło jego nieskazitelny charakter, gdy przyszło mu w tak ciężkich warunkach przy okupantach niemieckich pracować.

Ks. Jakób Morajka, proboszcz z Krzeszowic

 

     Tegel był bardzo porządnym Polakiem i człowiekiem i szedł na rękę Polakom. Sam pracowałem w kamieniołomach i widziałem, jak Tegel patrzył przez palce na tych, którzy opuszczali pracę. Do Tegla miałem tak jak i inni polacy zaufanie i nigdy nie robił nam żadnych przykrości, a nawet bronił robotników.

Z zeznania Jana Dury (26 VI 1950)

 

     Jestem magazynierem kamieniołomów w Miękini, funkcję tą pełniłem też w czasie okupacji. Tegel był bardzo porządnym człowiek, bronił ludzi przed represjami niemieckimi. Pomimo, że ludzie opuszali pracę bardzo często, Tegel udawał, że nic o tym nie wie i żadnych przykrości nigdy nikomu z tego nie robił.

Z zeznania Jana Gwizdały (26 VI 1950)

 

     W 1943 r. zostałem aresztowany przez Neumana za wydawanie zaświadczenia pracy dla K.N. Po 4 dniach zostałem jednak zwolniony dzięki interwencji Tegla za pośrednictwem niemca Kellera.

Z zeznania Władysława Cyrana (20 VI 1950)

     Nie przyznaję do winy, i wyjaśniam, w 1942 roku ks. Mirek porozumiał się ze mną i wtajemniczył mnie w to, ażebym dostarczał materiałów wybuchowych dla organizacji podziemnej. Ja się na to zgodziłem. W porozumieniu z A.K. podpisałam V.D ażeby pomagać polakom. W związku z powyższym bywali u mnie Niemcy, a ja starałem się pomagać Polakom w różnych sprawach. […] ludzie pisali na siebie donosy do gestapo i z tego tytułu gestapo zasięgało u mnie opinii. Ja oczywiście jako zresztą członek A.K. dawałem opinie dobre. Zdarzało się również, że za pośrednictwem Neumana doręczałem paczki żywnościowe więźniom. Oczywiście, jeżeli chciałem załatwić jakąś sprawę z Neumanem częstowałem go wódką.31

I wreszcie słowa samego Tegla, zachowane w jego zeznaniu z 20 VI 1950 r.:

     W czasie okupacji Rudolf Tegel nie tylko chronił ludność lokalną, ale także udzielił u siebie
w domu schronienia Żydówce z dzieckiem, którą pod nazwiskiem Wierzbicka podawano postronnym za żonę oficera Wojska Polskiego. Dalsze jej losy nie są znane.

     10 października 1944 przygarnął także i zapewnił na swój koszt całkowite utrzymanie cywilnych wysiedleńców z Warszawy:

     My niżej podpisani wysiedleńcy przymusowi z Warszawy potwierdzamy niniejszym, że u pp. Rudolfa i Amalii Teglów w Miękini doznaliśmy gościnnego przyjęcia i że w domu ich znaleźliśmy nie tylko dach nad głową, ale otrzymaliśmy bezpłatne, pełne utrzymanie ich kosztem i że z tego dobrodziejstwa jeszcze dotychczas korzystamy.

Miękinia, dnia 25 lutego 1945
Janina Rudlicka
Żurawska Eugenia
(nazwisko nieczytelne)
Kazimierz Żurawski32 

     Dziś zapewne nikogo nie dziwi, że wysiedleńcom czy uchodźcom udziela się pomocy bezinteresownie. W roku 1945 takie zachowanie było czymś zgoła wyjątkowym. Powszechną praktyką było korzystanie z nadarzającej się okazji i za udzielenie dachu nad głową pobierano opłaty. Tak o tym pisał Kazimierz Wyka:

     „Był dzień 10 października i przyjazd pociągu ewakuacyjnego z ludnością warszawską zapowiedziano od samego ranka. Od rana też setki wozów chłopskich koczowały w miasteczku [tj. w Krzeszowicach – przyp. aut.] pod wodzą sołtysów, by kilka tysięcy mających nadjechać ludzi rozwieźć po gromadach i gminach okolicznych. W samych Krzeszowicach ze względu na obecność gubernatora Franka nie wolno było nikomu pozostać. […]. Mieszkańcy rozebrali między siebie przybyły z ulicy bodaj Siennej sierociniec. Towarzyszyła mu nieprawdopodobnie liczna — każdy jak mógł, chronił się przed wywózką — obsada opiekunów i opiekunek. Dzieciom po ich umieszczeniu, jak to u ludzi zazwyczaj, jednym było dobrze, drugim było gorzej. Pociąg nie nadjeżdżał cały dzień, ciągle był tuż. Wreszcie o gęstym już mroku lokomotywa przytoczyła bardzo wolno przed sobą olbrzymi łańcuch węglarek. Był dłuższy od wojskowej rampy, popychano go, opróżniając kolejno. Nad ścianami wagonów poruszały się grudy niewidzianego dotąd węgla. Nie od razu spostrzegliśmy, że to głowy ludzkie. […] Od transportu szedł smród.

     Deszcz o wieczorze rozpadał się na dobre, godziny nastały bardzo ciemne i rozpoczęła się noc, której nie zapomnę do końca życia. Całą tę noc podjeżdżały wozy. Konie szarpały się w ciemnościach. Pracowały kolby. Chłopi targowali się z przybyłymi i wybierali lepszych klientów. Gubiły się i skamlały dzieci. Palono ogniska, krążyła butelka z wódką, kiełbasa z chlebaka. […]

     Padało pytanie: „Duże to miasteczko? Czym tu można zahandlować?” Ostatnie trupy z transportu pogrzebano na poprzedniej, o sześć kilometrów odległej stacji. Granatowi policjanci przechodzili wzdłuż węglarek i wyciągali zatłamszonych starców. Transport pochodził z centrum miasta, z okolic Złotej i Siennej, był wyjątkowo obfity w starców i dzieci.  […]  „Jak nam tyle tych dzieci i starych naładowali, to już myśleliśmy, że na pewno jedziemy do gazu. I ciągle ktoś z młodszych uciekał”.33

     Z zachowanego w Muzeum Holocaustu wywiadu ze świadkiem historii, Bernardem Feilerem dowiadujemy się także, że kupował on u Tegla żywność dla ukrywających się Żydów34[link].  Z tego samego źródła wiemy, że postawa Rudolfa Tegla nie była w Miękini odosobniona – w czerwcu 1944 r. żona Bernarda urodziła w kryjówce syna – Jacka, którego oddano pod opiekę rodzinie Noworytów z Miękini. Tam dziecko doczekało końca wojny, a przybrani rodzice przywiązawszy się do niego mieli opory przed oddaniem go biologicznemu ojcu. Dopiero interwencja ks. Mirka spowodowała, że dziecko oddano Feilerowi.35[link]

     W 1942 r. Rudolf Tegel zaczął aktywnie współpracować z lokalną Armią Krajową.  Pod koniec tego roku został on wezwany na plebanię do Nowej Góry, gdzie proboszcz, ksiądz Mirek z inspiracji mjr. Józefa Ryłki zaproponował mu podjęcie współpracy z AK miała ona polegać na dostarczaniu przez Tegla amunicji z kamieniołomów w Miękini dla lokalnego AK.  Amunicja miała być wynoszona z kamieniołomów przez Władysława Cyrana (plutonowego AK), przenoszona na plebanię do ks. Mirka, a stamtąd dalej odbierana przez oddział mjr. Ryłki. Tegel miał być też źródłem informacji dla oddziału – jego zadaniem było przekazywanie wiadomości radiowych oraz tych uzyskanych z gestapo – np. o przewidywanych aresztowaniach. Przewidywano też, że na wypadek ewentualnego powstania w Krakowie, oddział mjr. Ryłki miał wywołać powstanie wokół Krzeszowic, by uniemożliwić lub utrudnić dotarcie do Krakowa niemieckiej dywizji spod Gliwic. W tym celu zamierzano wykorzystać porfir przewożony z Miękini do Krzeszowic i zablokować nim drogę Katowice-Kraków36. Rudolf Tegel nie został zaprzysiężony jako żołnierz AK – złożył tylko przed ks. Mirkiem przysięgę zachowania ścisłej tajemnicy. Dlatego też w momencie ujawnienia się krzeszowickiej AK (styczeń 1945), nie figuruje on wśród ujawniających się żołnierzy.

     W styczniu 1945 r. Armia Czerwona dotarła do Krzeszowic i w okolice Miękini. 18 stycznia 1945 r. zajęto teren kamieniołomów. „Wyzwolenie” spowodowało kolejną krótkotrwałą przerwę w pracy zakładu (nabór nowych pracowników rozpoczęto w lutym 1945 r.). Protokolarnego przekazania i przejęcia zakładu dokonali: przedstawiciel Armii Radzieckiej Korownikow oraz pierwszy przewodniczący rady zakładowej Władysław Łagan. Stan zatrudnienia wynosił tylko 305 pracowników. W wyniku rabunkowej gospodarki III Rzeszy oraz zarekwirowaniu przez Sowietów części wyposażenia zakład był zdewastowany. W przekazach ustnych mieszkańców Miękini pojawia się wspomnienie, że Rudolf Tegel przekonał Niemców, aby nie bronili się w kamieniołomie i w ten sposób ocalił miejscowość przed zbombardowaniem. Niestety, w żadnych zachowanych dokumentach nie ma o tym mowy.

     Trudno jest także jasno uchwycić moment i okoliczności opuszczenia Miękini przez Rudolfa Tegla. Być może jako Volksdeuch, obawiając się ujęcia i osądzenia przez gorliwych czerwonoarmistów sam zdecydował się wyjechać i szukać schronienia. W późniejszych zeznaniach podawał, że udał się do Krakowa. W tym samym czasie wyjechała też z Miękini i zamieszkała w Krakowie siostra żony Tegla, Adela Wąsowicz z d. Hardt, w czasie wojny pracująca w szkole w Miękini. Możemy założyć, że to właśnie u niej w Krakowie zamieszkał tuż po wojnie Rudolf Tegel. Nigdy więcej już do Miękini nie powrócił.  

     W roku 1945 lub z początkiem 1946 r. Rudolf Tegel został aresztowany i oskarżony z art. 1 dekretu PKWN z dnia 4 listopada 1944 r. i postawiony przed Specjalnym Sądem Karnym w Krakowie, zajmującym się głównie sprawami karnymi dotyczącymi współpracy z okupantem oraz szkodzeniem państwu polskiemu. Wspomniany dekret wymierzony był w tych, którzy podpisali VDL:

     Dekret Polskiego Komitetu wyzwolenia Narodowego z dnia 4 listopada 1944 r. o środkach zabezpieczających w stosunku do zdrajców Narodu.

     Art. 1 Obywatel polski, który w okresie okupacji niemieckiej na terytorium tzw. General-gouvernement i województwa białostockiego bądź zadeklarował swoją przynależność do narodowości niemieckiej (deutsche Volkszugehörige) lub swoje  pochodzenie niemieckie (deuschchstämmige), bądź faktycznie korzystał z praw i przywilejów z tytułu przynależności do narodowości niemieckiej lub pochodzenia niemieckiego podlega, niezależnie od odpowiedzialności karnej, przetrzymaniu, umieszczeniu na czas nieoznaczony w miejscu odosobnienia (obozie) i poddaniu przymusowej pracy.

     Przed karą mogła uchronić oskarżonego np. współpraca z polskimi organizacjami konspiracyjnymi walczącymi z okupantem niemieckim.

 

25. Dziennik Polski, Komunikat wojenny, 22 X 1940 r.

26. AIPN Kr 2807/IIIKr07/2694

27. AIPN Kr 2807/IIIKr07/2694

28. Posiadanie radioodbiorników przez Polaków na terenie Generalnego gubernatorstwa od stycznia 1940 r. było surowo zabronione. W październiku 1939 zarządzono ich konfiskatę, a za ich posiadanie bez specjalnego zezwolenia groziła kara śmierci.

29.  Kazimierz Wyka, Życie na niby

30. W zeznaniach R. Tegla z lat 1949-1951 podawane jest imię Herman, inne źródła, np. A. Fujarski podaje imię Kurt lub Karl.

31.  AIPN Kr 2807/IIIKr07/2694

32. tamże

33. Kazimierz Wyka, Życie na niby

34.https://collections.ushmm.org/search/catalog/irn50944?fbclid=IwAR3uH1R6bRZ0yoTWZedcr_E-OyBVdV2WkbuiJlEwa5gB1RubAiGLnA31rm0
za: https://www.miekinia.eu/150-lat-kamieniolomu-w-miekini/#GMBH

35. https://sprawiedliwi.org.pl/pl/historie-pomocy/historia-pomocy-rodzina-chucherko oraz AIPN Kr 2807/IIIKr07/2694

36. Z zeznań Władysława Cyrana w: AIPN Kr 2807/IIIKr07/2694

VIII. Nowa władza

     Od połowy 1944 r. w okupowanej Polsce zaczęła montować się nowa, komunistyczna władza, a z nią wkraczała na ziemie polskie nowa rzeczywistość. Jednym z jej przejawów były wymuszone siłą na społeczeństwie polskim przemiany społeczne, gospodarcze i ustrojowe. W lipcu 1944 w Lublinie ujawnił się Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego – marionetkowy, tymczasowy organ władzy wykonawczej. PKWN miał być, w myśl Stalina, alternatywnym dla Rządu RP na uchodźctwie ośrodkiem politycznym.  W styczniu 1945 r. objął on swoim działaniem wszystkie ziemie polskie zajęte przez Armię Czerwoną. PKWN podpisał z ZSRR porozumienie o „stosunkach między dowództwem radzieckim a polską administracją na wyzwolonych terenach Polski”, które służyło jako podstawa prawna masowych represji wobec przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego, Armii Krajowej, ludności cywilnej, a także aresztowań i wywózek do ZSRR. PKWN został przez Stalina uznany za jedyny legalny rząd w Polsce, a władze państwowe w Londynie zaczęto traktować jako niemiecką agenturę. 31 grudnia 1944 PKWN został przekształcony w Rząd Tymczasowy Rzeczpospolitej Polskiej. Podstawowym narzędziem sprawowania władzy w Polsce przez PKWN były rozbudowane organy Resortu Bezpieczeństwa Publicznego i wydawane opresyjne dekrety, które miały pomóc w świetle prawa rozprawić się z opozycją komunistyczną i podziemiem niepodległościowym. Jednym z nich była tzw. „sierpniówka” – dekret z 31 sierpnia 1944 r. „O wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną oraz dla zdrajców Narodu Polskiego”. Na mocy art. 1 tego dekretu został w stan oskarżenia postawiony Rudolf Tegel. Zasadne jest przytoczenie w całości tego aktu, aby zrozumieć, jak wielkie niebezpieczeństwo mu zagrażało:

     Dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z dnia 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną
i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego.

     Na podstawie ustawy Krajowej Rady Narodowej z dnia 1944 r. o tymczasowym trybie wydawania dekretów z mocą ustawy Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego postanawia, a Prezydium Krajowej Rady Narodowej zatwierdza, co następuje:

Art.1. Kto, działając na rękę władzy okupacyjnej niemieckiej:

  1. Brał lub bierze udział w dokonywaniu zabójstw osób spośród ludności cywilnej lub jeńców wojennych, w znęcaniu się nad nimi albo ich prześladowaniu,
  2. Działał lub działa na szkodę osób przebywających na obszarze Państwa Polskiego,
    w szczególności przez ujęcie lub wywożenie osób poszukiwanych albo prześladowanych przez władze okupacyjne z jakichkolwiek przyczyn (z wyłączeniem ścigania za dokonanie przestępstw pospolitych), podlega karze śmierci.

Art. 2. Kto wymuszał lub wymusza świadczenia osób lub im bliskim pod groźbą ujęcia tych osób
i oddania w ręce władz okupacyjnych, podlega karze więzienia do lat 15 lub dożywotnio.

Art. 3. Nie zwalnia od odpowiedzialności karnej dokonywanie zbrodni w art. 1 i 2 przewidzianych
w służbie wrogiej władzy okupacyjnej lub jej nakazu lub przymusu.

Art. 4. Na równi z dokonaniem przestępstw przewidzianych niniejszym dekretem, ulegają ukaraniu: usiłowanie, podżeganie i przemoc.

Art. 5. §1.  W razie skazania za przestępstwa, przewidziane w art. 1,2 i 4 niniejszego dekretu, sąd orzeka ponadto:

  1. Utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych,
  2. Konfiskatę całego mienia skazanego, a ponadto może orzec konfiskatę mienia małżonka oskarżonego i dzieci jego z wyłączeniem jednak mienia tych ostatnich, pochodzącego z ich dorobku własnego lub ze spadkobrania względnie darowizny, o ile spadkodawca lub darczyńca nie popełnił czynów podlegających ukaraniu w myśl niniejszego dekretu.

     W sprawie Rudolfa Tegla miał orzekać Specjalny Sąd Karny w Krakowie. Był to jeden z sądów utworzonych bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej, powołany do osądzenia zbrodniarzy wojennych oraz osób odpowiedzialnych za kolaborację z okupantem niemieckim.  Sądzone przez nie były również osoby, które aktywnie współpracowały z okupantem, np. członkowie formacji pomocniczych Wehrmachtu, donosiciele czy osoby pełniące funkcje w administracji okupacyjnej, a także ci, którzy podpisali VDL. Postępowanie przed Specjalnymi Sądami Karnymi przebiegało zazwyczaj w przyśpieszonym tempie, a wyroki były surowe i często kończyły się karami śmierci.

     7 maja 1946 r. Prokurator Specjalnego Sądu Karnego zarządził umieszczenie Rudolfa Tegla na czas nieograniczony w areszcie. Na jego rzecz w postepowaniu sądowym świadczyło wiele osób (odpisy tych zaświadczeń powyżej), potwierdzając jego zaangażowanie w różnoraką pomoc Polakom podczas okupacji, polskość i wsparcie dla polskich organizacji podziemnych. Poświadczenia złożyli również żołnierze AK – Władysław Cyran, mjr Józef Ryłko i dowódca I Baonu Kazimierz Polak:

Oświadczenie.:

   Ja, niżej podpisany Cyran Władysław, zamieszkały stale w Miękini, były członek A.K., obecnie ujawniony w dniu 8.10.45, urzędnik Kamieniołomów w Miękini, podlegający Panu Teglowi Rudolfowi jako d-ca plutonu A.K. na tut. terenie oświadczam, że przejście Pana Tegla Rudolfa nastąpiło za wiedzą kierownictwa miejscowego A.K na volkslistę. Pan Tegel Rudolf przez cały czas okupacji hitlerowskiej był w stałym kontakcie z kierownictwem A.K. współpracując z niem., dostarczaniem nawet materiałów wybuchowych i solid(arnie) zachowując tajemnicę wojskową, codziennie też udzielał wiadomości zagraniczne ze swego radia. Jego polskość nie ulega najmniejszej wątpliwości.

Miękinia 14.11.1945 r., Władysław Cyran

 

Prawdziwość powyższych danych stwierdzam

Krzeszowice, 20.11.1945, Polak Kazimierz, d-ca I Baonu

 

      Jako były komendant Obwodu A.K. Krzeszowice stwierdzam, że Rudolf Tegel udzielał za moją wiedzą i zgodą pomocy w pracy konspiracyjnej plutonowi A.K. w Miękini, oraz dostarczał za pośrednictwem ob. Cyrana Władysława do Kmdy (Komendy) Obwodu materiał wybuchowy. Lont i spłonki. Ponad to wystarał się o zwolnienie aresztowanego przez niemców ob. Cyrana.

Krzeszowice, 30 listopada 1945, „Ankwicz”, mjr. (Ryłko Józef)37
(zapis zgodny z oryginałem) 

     Jeszcze w 1946 r. sąd rozpatrzył sprawę i wydał wyrok uniewinniający. Jednocześnie wydano Rudolfowi Teglowi nakaz pracy, kierując go na ziemie odzyskane, do kamieniołomów w Nadziejowie koło Nysy.

 

Kospec.1081/46 (odpis)
Wyciąg z protokołu wspólnego posiedzenia niejawnego.
Specjalny Sąd Karny w Krakowie w składzie:
Przewodniczący: sędzia T. Migdał
Ławnicy: wł. Szwedzicki, M. Stanicz

 

W sprawie Rudolfa Tegla

o czyn określony art.1 dekretu P.K.W.N z dnia 4 listopada 1944 r. Dz.U.R.P. Nr.:11 poz. 54 na umotywowany wniosek Prokuratora Specjalnego Sądu Karnego i po wysłuchaniu go w dniu 18.5.1946 r.postanowił:

uchylić zarządzenie Prokuratora Specjalnego Sądu Karnego w Krakowie z dnia 7. maja 1946 r. akt Dsspec.63/46 o umieszczeniu na czas nieograniczony w miejscu odosobnienia i poddaniu pracy przymusowej Rudolfa Tegla, ur. 14.X.1883 r. w Wielkich Olbrechcicach s. Franciszka i Teresy.

Uzasadnienie:

W toku postępowania zostało stwierdzone, że podejrzany Rudolf Tegel w roku 1941 w Krakowie zadeklarował swą przynależność do narodu niemieckiego z nakazu Organizacji wolnościowej, a mianowicie A.K. Fakt ten został potwierdzony zaświadczeniami Komisji Likwidacyjnej dla spraw A.K., oraz zeznaniami świadków Józefa Ryłko i Władysława Cyrana.

Wobec powyższego na zasadzie art. 2 ustęp 3, powołanego wyżej dekretu należało orzec, jak w sentencji postanowienia.

     

     Nie zachowały się żadne dokumenty ani fotografie z czasu pobytu Rudolfa w Nadziejowie. Z nakazu rewizji wydanej w roku 1949 dowiadujemy się tylko, że mieszkał w 3 – pokojowym mieszkaniu. W kamieniołomach, do których skierowano do pracy Tegla wydobywano bazalt. Zapewne jego zadaniem było ich uruchomienie po przejęciu przez nowe władze. Dziś kamieniołomy w Nadziejowie są nieczynne, a na ich miejscu znajduje się uroczy zalew, stanowiący atrakcję turystyczną i rekreacyjną38. Sam Nadziejów to maleńka wioska zamieszkana przez ok. 250 osób. W Nadziejowie i pobliskiej Kamiennej Górze Rudolf przebywał do 1949 r., pracując jako kierownik techniczny kamieniołomów. Jak wynika z późniejszej rękojmi pracowników, cieszył się tam dobrą opinią i był postrzegany jako człowiek dobroduszny, przychylny ludziom i świetny fachowiec.

 

 

     W 1949, koszmar z roku 1946 powtórzył się – Rudolf Tegel został ponownie aresztowany i oskarżony z art.1 dekretu PKWN z dnia 28 czerwca 1946 r. i art. 2 dekretu PKWN z dnia 31.08.1944 r. Drugie aresztowanie miało związek z dochodzeniem prowadzonym przeciwko ks. Franciszkowi Mirkowi, byłemu proboszczowi z Nowej Góry. W tym miejscu warto poświęcić mu nieco więcej uwagi, gdyż wydarzenia ze schyłkowych lat Rudolfa Tegla bardzo mocno związane są z ks.  Mirkiem.  

     Ksiądz Franciszek Mirek urodził się w rodzinie chłopskiej, w Naprawie, w 1893 r. W 1912 r. wstąpił do Krakowskiego Seminarium Duchownego i rozpoczął studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Studia teologiczne ukończył w 1916 r., jednak absolutorium uzyskał w 1921 roku. Magisterium z teologii otrzymał zaś dopiero w 1931 r. na Wydziale Teologii Katolickiej Uniwersytetu Warszawskiego. W 1916 roku otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa Adama Sapiehy. Po święceniach kapłańskich rozpoczął pracę duszpasterską. Najpierw pracował w Zakopanem, następnie w Czarnym Dunajcu, a potem w Wadowicach. W 1920 r. rozpoczął pracę jako wikary w Parafii św. Anny w Krakowie. W 1922 r. został wysłany na studia do Strasburga. W czasie studiów prawniczych prowadził badania socjologiczne, których przedmiotem była analiza powstania parafii w Vanves, Cantres, Babiny. W czasie studiów uniwersyteckich we Francji zajmował się również pracą wśród polskiej emigracji w Reims. Owocem studiów prawniczych w Strasburgu była rozprawa doktorska Le pouvoir législatif dans l’ancienne Pologne: (des origines jusqu’à la première moitié du XVIe siècle) (Władza ustawodawcza w dawnej Polsce w okresie pierwszej połowy XVI wieku) wydana w Grenoble w 1924 r. Otrzymał tytuł doktora praw (Docteur en Droit de l’Université) w dziedzinie Science politiques et économiques. Po powrocie ze studiów rozpoczął od 1924 r. pracę jako notariusz w kurii krakowskiej. Równocześnie pracował jako katecheta i redaktor „Dzwonu Niedzielnego”. W 1925 r. rozpoczął studia na Uniwersytecie Poznańskim. Studia łączył z pracą redaktora „Postępu”. W Poznaniu pod kierunkiem Floriana Znanieckiego przygotowywał rozprawę doktorską pod tytułem System socjologiczny Ludwika Gumplowicza. Po obronie doktoratu przygotowywał rozprawę habilitacyjną. Habilitował się jako docent socjologii w 1930 r. na podstawie pracy Metoda socjologiczna. Przyczynek na podstawie analizy krytycznej Metod Tarde’a i Durkheima. Po uzyskaniu habilitacji rozpoczął pracę na Uniwersytecie Poznańskim. W roku akademickim 1930/1931 rozpoczął wykłady na Wydziałach Prawno-Ekonomicznym i Humanistycznym. Prowadził wykłady z zarysu socjologii oraz seminarium socjologiczne na temat analizy socjalizmu rosyjskiego. Szczególnym obszarem badań naukowych księdza Mirka była parafia, którą poddawał analizie z punktu widzenia socjologa. Postulował stworzenie nowej dziedziny wiedzy, która zajmowałaby się tą problematyką. Określał ją słowem paraikologia. Poza pracami naukowymi ksiądz Mirek napisał również kilka typowo duszpasterskich. Oprócz publikacji książkowych, był autorem wielu artykułów. Publikował m. in. w „Gazecie Kościelnej”, „Głosie Narodu”, „Wiadomościach dla Duchownych”, „Dzwonie Niedzielnym”, „Przewodniku Społecznym”, „Ateneum Kapłańskim”, „Dzienniku Poznańskim”, „Przeglądzie Socjologicznym”. Był również członkiem Polskiego Instytutu Socjologicznego. W 1931 r. został mianowany administratorem Parafii św. Mikołaja w Krakowie. Pełnił te obowiązki do września 1932 r. W tym czasie był też członkiem Tymczasowej Rady Miejskiej w Krakowie. 15 września 1932 r. został mianowany proboszczem w Nowej Górze. Za opiekę nad bezrobotnymi i pracę społeczną został odznaczony w 1937 r.  Złotym Krzyżem Zasługi. Założył Związek Zawodowy Małorolnych Robotników Kamieniarskich. W Nowej Górze spędził 14 lat, w tym czas okupacji. Dał się poznać parafianom jako duchowny o ostrym języku, często nieprzebierający w słowach, bezpardonowo atakujący komunistów (szczególnie denerwowali go zwolennicy komunizmu na terenie parafii). Był człowiekiem o dość wybuchowym charakterze. Z powojennych wypowiedzi parafian odsłania nam się także obraz księdza-materialisty. Po przybyciu na parafię w Nowej Górze nawiązał stosunki towarzyskie z Rudolfem Teglem, który ten potem określał jako „koleżeńskie”. Razem spędzali wolny czas, spotykali się na przyjęciach okolicznościowych i świątecznych. W czasie okupacji plebania w Nowej Górze była miejscem kontaktowym dla AK. Współpraca Tegla z Armią Krajową także rozpoczęła się dzięki lub za sprawą ks. Mirka. Można zaryzykować twierdzenie, że ksiądz był dość rzutkim administratorem parafii – w czasie okupacji zdołał zelektryfikować plebanię i ocalić przed rekwizycją przez Niemców dzwony kościelne. Po wojnie część parafian oskarżała go o współpracę z Gestapo, pisanie donosów i dziwnie częste kontakty z Niemcami. Inni twierdzili coś wręcz przeciwnego. W zeznaniach na UB z lat 1949-1951 Rudolf Tegel potwierdzał, że słyszał o tym, że mówiono, że ksiądz Mirek „coś” pisze na Gestapo39. Potwierdził też, że ksiądz miał bardzo nieprzychylne nastawienie do lokalnych działaczy PPR (Polskiej Partii Robotniczej), ale zaznaczył też, że w czasie okupacji wpierał on rzeczowo potrzebujących oraz pomagał ukrywać Żydów40. Tuż po zakończeniu wojny, w 1946 r. ks. Mirek został przeniesiony na parafię św. Józefa do Krakowa (Kraków Podgórze). W 1947 r. podjął wykłady na Uniwersytecie Lubelskim, gdzie to, o czym mówi, raportowano na UB (donoszono np. o jego antyradzieckich wypowiedziach lub negatywnej opinii o PPR).

     Aby zrozumieć wydarzenia z kolejnych lat życia Rudolfa Tegla, należy napisać kilka słów o powojennej rzeczywistości politycznej Polski. Kraj poddano terrorowi ze wschodu. W styczniu 1945 Armia Krajowa została rozwiązana.  Na przełomie marca i kwietnia 1945 r. zaczęto tworzyć nową ogólnopolską konspiracyjną organizację niepodległościową – Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj. Jej zadaniem było kierowanie oporem społecznym przeciwko nowej władzy. Delegatura była oparta na wypracowanym przez AK na potrzeby organizacji „Nie” systemie organizacyjnym, dysponowała częścią jej kadr oraz środków materialnych. Organizacyjnie objęła 3 obszary: centralny, południowy (tu okręg: krakowsko-rzeszowski) i zachodni Delegatura prowadziła działalność informacyjną i propagandową (m.in. wydawała czasopisma „Polska i Świat”, „Myśl Niepodległa”), stosowała samoobronę i terror indywidualny. W sierpniu 1945 r. została rozwiązana, a na jej miejsce we wrześniu powstała nowa organizacja – Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”.

     WiN było próbą przekształcenia konspiracji wojskowej w cywilny ruch społeczno-polityczny, deklarowało walkę w obronie podstawowych praw obywateli, wolności i niezawisłości państwa oraz żądało przeprowadzenia w Polsce wolnych wyborów parlamentarnych. Przewidując szybki wybuch kolejnej wojny światowej, członkowie WIN uznali za najważniejszą walkę zbrojną o odzyskanie niepodległości. WIN prowadziło szeroką działalność antykomunistyczną, zbierało informacje (np. o UB), organizowało rozbijanie więzień i posterunków MO oraz organizowało walkę partyzancką. WIN-owcy utrzymywali też kontakt z zagranicą. W latach 1945-1946 WIN stał się głównym punktem „zainteresowania” władz komunistycznych.   W 1947 r. w procesie krakowskim rozbito kolejny jego zarząd. W próbę odbudowy struktur w okręgu południowym zaangażowany był ks. Mirek. To musiało przyciągnąć uwagę Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Krakowie i Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Jan Zabrzeski, organizator struktur podziemnej organizacji – Służby Wolnej Polski, aresztowany jesienią 1948 r., w czerwcu 1949 r.  skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie na karę dożywotniego więzienia oraz pozbawiony wszelkich praw publicznych, w czerwcu 1949 r. zeznał:

 

Przyczyny reorganizacji WIN i kwestia scalenia podziemia.

[…] zdecydowano połączyć całą reakcję w ramach zreorganizowanego WIN-u. W tym celu niejaki ks. Mirek /imienia nie znam/ wg opowiadania „Roli” nawiązał kontakt
z niejakim Boguszem w WIN-ie, a także z innymi stronnictwami, a zjazd w Nowym Sączu 1 lipca 1947 r. z przedstawicielami z zagranicy płk. Sokulskim miał te dane uzgodnić.41

      W tym samym czasie władze komunistyczne podjęły bardzo aktywną walkę z Kościołem Katolickim. Księdzem Mirkiem zainteresował się Departament V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, zwany również Departamentem Społeczno-Politycznym. Był on powołany do rozpracowywania instytucji państwowych, organizacji oraz ruchów społecznych i politycznych. Zadaniem Wydziału V była „Obsługa Duchowieństwa”. Dyrektorem tego Departamentu była od 1945 do 1954 ppłk Julia Brystygier – „Krwawa Luna”42. Wydział V od 1946 rozpracowywał instytucje kościelne, traktując je jako szczególnie wrogie nowemu ustrojowi. Wszystkich duchownych, przejawiających ponadprzeciętną aktywność duszpasterską, społeczną czy polityczną określono mianem „duchownych antydemokratycznych” i wzięto pod lupę, poddając dokładnej inwigilacji. W ten sposób musiano „odgrzebać” sprawę, którą założył ks. Mirek w Sądzie Grodzkim w Krzeszowicach w styczniu 1946 r. swojej parafiance z Miękini.

     Cała sprawa rozpoczęła się dużo wcześniej – w roku 1943. Właśnie wtedy w Miękini zaczęły się konspiracyjne spotkania członków PPR (Polskiej Partii Robotniczej) w domu Franciszka Bodzenty, a potem u jego brata Stanisława Bodzenty „Lipsica”. Ten drugi, pomimo, że był mocno lewicujących poglądów, był jednocześnie człowiekiem głęboko wierzącym, praktykującym katolikiem i śpiewakiem pogrzebowym. Cieszył się opinią człowieka uczynnego, wesołego i nieszkodliwego. Miał żonę i czworo małych dzieci. Zawodowo był malarzem pokojowym, ale pracował także podczas wojny w kamieniołomach w Miękini i dorywczo wykonywał prace malarskie – m.in. został najęty do wymalowania pokoju przez proboszcza z Nowej Góry. Najprawdopodobniej za namową ks. Mirka wstąpił także do AK, ale po zebraniu PPR w jego domu, zdecydował się wstąpić do tej partii. Z czasem dom Bodzentów stał się miejscem nocowania członków PPR-u. Stanisław Jasiński, który zwerbował go do PPR-u zakazał mu występowania z AK – w jego zamyśle Stanisław Bodzenta miał donosić, co planuje i co robi lokalne AK. Bodzenta jednak odmówił. Ks. Mirek musiał wyczuć pismo nosem, bo zaczął ostrzegać przed znajomością ze Stanisławem. W maju 1943 r. został aresztowany jego brat Franciszek i wysłany do Auschwitz.  Stanisław w dość niejasnych okolicznościach wziął udział w napadzie na młyn w Woli Filipowskiej. Rok później, również w maju, ktoś przywieziony przez Gestapo z katowickiego aresztu wskazał dom Stanisława Bodzenty. 13 maja 1944 r. Stanisław został aresztowany po powrocie do domu przez Gestapo, odwieziony do Krzeszowic, a potem do więzienia na Montelupich w Krakowie. Na krzeszowickim Gestapo przesłuchano (dość brutalnie, z pobiciem) także żonę Stanisława – Florentynę. Ta, po zwolnieniu, próbowała uzyskać u Rudolfa Tegla zaświadczenie o pracy dla męża dla Gestapo, ale go nie otrzymała – wcześniej całą kartotekę pracowniczą pobrało u Tegla samo Gestapo i nie było sensu wystawiać kolejnego. Tegel polecił jej jednak udać się do ks. Mirka, aby ten poświadczył o właściwym prowadzeniu się Stanisława. Kobieta jednak po taki dokument do proboszcza się nie zwróciła. Rudolf Tegel próbował interweniować w sprawie aresztanta, ale na Gestapo odmówiono mu pomocy i zalecono więcej się tą sprawą nie interesować. W lipcu 1944 r. Stanisław Bodzenta został wysłany do Auschwitz, a potem do Gross-Rosen, gdzie zmarł. Podczas kolędy w 1945 r. żona zmarłego oskarżyła w obecności wikarego Józefa Piotrowskiego oraz organisty Kazimierza Klejdysza, proboszcza, ks. Mirka o to, że z jego winy mąż został aresztowany przez Gestapo. Twierdziła, że ksiądz napisał donos na jej męża, gdyż ten miał poglądy lewicowe, które nadzwyczaj drażniły proboszcza. Wikary poprosił ją o przyjście na plebanię, gdyż ksiądz proboszcz chciał, aby podpisała oświadczenie (zapewne dotyczące tej sprawy) i odebrała przeznaczone dla niej kartofle i zboże. Ks. Mirek wskazał, że Florentyna ma się stawić na plebani do 1 stycznia 1946 r. i wyjaśnić swoje oskarżenia. Należy tu wyjaśnić wagę takich zarzutów – w styczniu 1945 r.  na ziemie polskie wkroczyła nowa władza, obowiązywały już dekrety PKWN – a te, za współpracę z Niemcami oraz szkodzenie Polakom przewidywały karę śmierci.

     W związku z tym, że kobieta nie chciała sprawy wyjaśnić, ks. Mirek zdecydował się na wniesienie do Sądu Grodzkiego w Krzeszowicach oskarżenia prywatnego przeciwko Florentynie Bodzencie z art. 255 i 256 kk. Ksiądz powoływał się na jego poniżenie w opinii publicznej, utratę zaufania parafian i obrazę godności osobistej. Sprawę rozpatrywał sędzia Stanisław Habas. Pierwsza rozprawa, na którą ks. Mirek się nie stawił, odbyła się 13 marca 1946 r., druga 27 marca tegoż roku. Ks. Mirek ponownie był nieobecny. Adwokat proboszcza, dr Józef Czajka poinformował, że oskarżyciel jest nieobecny z powodu odwołania go na nową parafię do Krakowa. Sprawę umorzono.

     W 1948 r. sprawą zainteresowało się UB. Zlecono ponowne przesłuchania, które przeprowadzał od marca 1948 r. na posterunku Milicji Obywatelskiej w Nowej Górze kapitan Marian Pocztorenka. Pierwszą przesłuchiwaną była Florentyna Bodzenta, która mimo, że nie obciążyła winą za aresztowanie Rudolfa Tegla, to wskazała, że utrzymywał on w czasie wojny kontakt z ks. Mirkiem i razem urządzali „libacje” z Gestapo w domu Tegla.  Tym sposobem Rudolf trafił ponownie pod czujne oko UB. W toku przesłuchiwań UB żywo zainteresowało się także Władysławem Cyranem jako byłym żołnierzem AK, który także miał rzekomo utrzymywać dość przyjazne stosunki z Gestapo. W 1949 r. sprawę przejął Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa w Krakowie i rozszerzył krąg przesłuchiwanych, a w czerwcu zwrócono się do Naczelnika Wydziału V Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Katowicach z prośbą o ustalenie miejsca pobytu Rudolfa Tegla i przesłuchanie go w charakterze świadka w sprawie ks. Mirka. O to samo poproszono szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Chrzanowie – ten miał przesłuchać Władysława Cyrana. Sytuacja musiał być na tyle poważna, że po przesłuchaniu Rudolf Tegel napisał w tej sprawie list do ks. Mirka.

 

22/6/1949

Drogi Księże Doktorze!

Dawno nie pisałem, gdyż spodziewałem się, że pojadę na urlop i ustnie pogawędzimy. Różne ploteczki mię dochodziły i byłoby o czym mówić. Za miniony należny urlop może mi zapłacą, gdyż wykorzystać nie mogłem, bo byłem na miejscu potrzebny z powodu różnych przebudówek i zmian w systemie pracy. Obecnie mam już znowu zapracowane na świeżo 2 tyg. urlopu i gdy będę potrzebował coś załatwić to miałbym go i do Krakowa pojadę. Obecnie chcę Kochanemu Księdzu donieść, że Florentyna Bodzentowa widocznie wniosła grożonym oskarżenie, gdyż dzisiaj byłem przez bezpiekę przesłuchiwany w tej sprawie. Powiedziałem, jak było, że Ksiądz nie był wrogo usposobiony, ale przeciwnie. Po aresztowaniu nawet współczuł, mówiąc przecież to żaden komunista. Jest śpiewakiem pogrzebowym, dzieci chrzci, do kościoła chodzi. Bardzo mi żal małoletnie dzieci i żonę. A co do wysyłania przeze mnie żony do Księdza Proboszcza powiedziałem, to źle widocznie zrozumiała, bo ja miałem na myśli tylko powyższe dane potwierdzone przez Księdza, który zarzut „komunisty” mógł utracić. Zeznałem też okoliczność, która była związana z jego aresztowaniem: że przyjechało auto z osobnikiem, który pokazał jego dom jako że u niego nocował po jakiejś wspólnej wyprawie na jakiś młyn i od razu go zabrano – co stanowczo zaprzecza wszelkiej podejrzliwości na Księdza Doktora. Proszę mi napisać o swoję zdrowie, jak się powodzi, co słychać i czy o tym oskarżeniu coś wie? Resztę pozostawiam do ustnego pogawędzenia.

Kończąc szlę wyrazy serdeczności i oddania, łączę pozdrowienia od żony i siebie

Rudolf

P.S.  Jeszcze jedno – Czy ona była u Księdza Doktora prosić o taki(e) zaświadczenie? Bo mię o to pytano, ale ja powiedziałem, że przy jakiejś okazji powiedziała, że takiego zaświadczenia nie dostała.

Jeszcze raz serdecznie całuję.

R.

     18 października 1949 r. wydano zgodę na aresztowanie Rudolfa Tegla, Władysława Cyrana i ks. Franciszka Mirka. Sankcję na aresztowanie księdza podpisała Julia Brystygier.
5 grudnia 1949 wydano nakaz aresztowania Tegla pod zarzutem art. 2 dekretu PKWN z dnia 31 sierpnia 1944 r. (podobnie jak w poprzednio) oraz art. 1 dekretu z dnia 28 maja 1946 r. Ten drugi odnosił się do osób, które podpisały VLD (listę niemiecką) w czasie okupacji:

Dekret z dnia 28 czerwca 1946 r. o odpowiedzialności karnej za odstępstwo od narodowości w czasie wojny 1939-1945 r.

Na podstawie ustawy z dnia 3 stycznia 1945 r. o trybie wydawania dekretów z mocą ustawy Rada Ministrów postanawia, a Prezydium Krajowej Rady Narodowej zatwierdza co następuje:

Art. 1 §1.  Kto, będąc obywatelem polskim, w czasie pomiędzy 1 września 1939 r. a 9 maja 1945 r. zgłosił swoją przynależność do narodowości niemieckiej lub uprzywilejowanej przez okupanta, podlega karze więzienia do lat 10.

  • 2. Za zgłoszenie przynależności do narodowości niemieckiej uważa się również zgłoszenie pochodzenia niemieckiego.
  • 3. Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, jeżeli sprawca działał wskutek ciemnoty lub usprawiedliwionego warunkami życia braku wyrobienia obywatelskiego.

10 grudnia 1949 r. przeprowadzono rewizję w domu Rudolfa Tegla, dokonano aresztowania i przewieziono go do więzienia na Montelupich w Krakowie. W tym samym areszcie zostali osadzeni także Władysław Cyran i ks. Mirek. Przesłuchania na UB trwały do początku 1950 r., po czym w lutym postanowiono o zwolnieniu całej trójki z więzienia, co wcale nie oznaczało wolności, bo już kilka dni później Prokurator Sądu Apelacyjnego w Krakowie wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu:

 

     Prokurator Sądu Apelacyjnego w Krakowie postanowił zastosować wobec Rudolfa Tegla jako środek zapobiegawczy areszt tymczasowy. Areszt tymczasowy będzie uchylony, jeżeli w terminie do dnia 6 maja 1950 r. nie nastąpi wniesienie aktu oskarżenie lub przedłużenie aresztu.

Uzasadnienie.

Rudolf Tegiel jest podejrzany o przest. z art.1 dekr.. z dn.28.06.1946 r. i art. 2 dekr. Z 31.08.1 944 r. popełnione w ten sposób, że:

  1. w 1940 r. w Miękini pow. Chrzanów, będąc obywatelem polskim zgłosił swą przynależność do narodowości niemieckiej.
  2. W czasie po dniu 1 września 1939 r. do stycznie 1945 r. w Miękini, Nowej Górze i innych miejscowościach pow. chrzanowskiego idąc na rękę władzy państwa niemieckiego działał na szkodę Państwu Polskiemu oraz osób ze względów politycznych poszukiwanych i prześladowanych przez te władze, przez zbieranie informacji o członkach podziemnych organizacji lewicowych celem wykorzystania tych informacji na szkodę tychże organizacji oraz przekazywania policyjnym władzom niemieckim, nadto przez ułatwianie Franciszkowi Mirkowi kontaktowania się w tych celach z funkcjonariuszami gestapo.

     Zastosowanie aresztu tymcz. uzasadnione jest przepisem art.160 § 10/ kpk. gdyż w sprawach o zbr. z dekr. z 31.8.1944 r. tymcz. aresztowanie jest obligatoryjne.

 

     Żonie nie podano przyczyny aresztowania. W lutym Amalia Tegel zwróciła się do Prokuratora Sądu Apelacyjnego w Krakowie z prośbą o przyśpieszenie śledztwa oraz zapewne podejrzewając, że zatrzymanie ma związek z zamkniętą sprawą z 1946 r. i przedstawiła dowody świadczące o pomocy, którą jej mąż świadczył Polakom podczas wojny:

15 II 1950

Do

Pana Prokuratora Sądu Apelacyjnego w Krakowie

Prośba Analii Teglowej, żony Rudolfa, zamieszkałej chwilowe w Krakowie ul. Michałowskiego Nr.15 m.8

O przyspieszenie śledztwa w sprawie jej a Rudolfa Tegla i przesłuchanie świadków

Od 1 grudnia r. pozostaje mąż podpisanej Rudolf Tegel w tymczasowym przetrzymywaniu pod nieznanym podpisanej zarzutem. Ostatnia sprawa została odstąpiona przez Sąd Wojskowy Panu Prokuratorowi Sądu Apelacyjnego w Krakowie, z czego wnoszę, że mężowi podpisanej zarzuca się jakieś ciężkie przestępstwa szczególnie niebezpieczne w okresie odbudowy Państwa lub zbrodnie faszystowsko-hitlerowskie.

Z mężem moim nigdy się nie rozłączam od czasów wybuchu ostatniej wojny, mieszkam z nim stale i jestem pewna, że Rudolf Tegel został przez kogoś niesłusznie i bezpodstawnie oskarżony, gdyż ani
w czasie okupacji ani obecnie nie dopuścił się on żadnego czynu karygodnego. W szczególności, o ile chodzi o czasy okupacyjne, sprawował mój mąż obowiązki kierownika technicznego kamieniołomów w Miękini i na tym stanowisku wyświadczył pracownikom kamieniołomów, ludności miejscowej
i okolicznej ludności dobrodziejstwa, a to:

1/ Zatrudniał w kamieniołomach młodzież, ludzi poszukiwanych przez Gestapo i ukrywających się pod fałszywymi nazwiskami, oraz ludzi, którym groziło wywiezienie na przymusowe roboty do Niemiec.

Dowód: świadkowie: N. Noworyta, krawiec były sołtys Miękini poczta Krzeszowice i Zygmunt Noworyta, obecny sołtys w Miękini, tamże zamieszkały.

2/ Interweniował u władz niemieckich i w Gestapo w sprawie uwięzionych Polaków i spowodował
w licznych przypadkach zwolnienie aresztowanych z więzienia. Przez co uniknęli grożącej im kary śmierci lub co najmniej wywiezienia do obozów wyniszczenia. Między innymi zwolnił w ten sposób Emila Bodzentę, Władysława Kłeczka i Michała Bodzentę wszystkich z Filipowic poczta Krzeszowice oraz
N. Łabuzka z Miękini obok poczty. Nazwisk innych uwolnionych na razie nie pamiętam.

Dowód: Emil Bodzenta, Władysław Kłeczek, i Michał Bodzenta z Filipowic oraz N. Łabuzek z Miękini obok szkoły zamieszkały.

3/ Ostrzegał ludność okoliczną i miejscową przez wysyłanych specjalnie posłańców przed grożącymi jej rewizjami, rekwizycjami i łapankami.

Dowód: świadkowie: Zygmunt Noworyta obecny sołtys w Miękini i Józef Noworyta, były polowy
w Miękini.

4/ Przechowywał u siebie Żydówkę z dzieckiem pod fałszywym nazwiskiem „Wierzbicka” jako rzekomą żonę oficera W.P., uratował całą załogę kamieniołomów od zdziesiątkowania za rzekomy sabotaż, łagodził drakońskie zarządzenia dyrektora kamieniołomów Niemca Kȍhlera względem robotników kamieniołomów.

Dowód: świadkowie: Wojciech Wyka, właściciel składu drzewa w Krzeszowicach i N. Gwizdała, magazynier w kamieniołomach w Miękini.

5/ Dawał w swym domu schronienie licznym wysiedlonym z Warszawy osobom, dając im nie tylko dach nad głową, ale całkowicie utrzymanie przez szereg miesięcy.

Dowód: świadek Anna Ochońska, Kraków ul. Żmujdzka 13 i Kazimierz Zarawski, zamieszkały
w Krakowie ul. Wąsowicza Nr.7 m.8

Celem stwierdzenia prawdziwości przytoczonych wyżej faktów powołuję się także na zaświadczenia przedłożone przeze mnie Wojewódzkiemu Urzędowi Bezpieczeństwa do akt niniejszej sprawy i w tychże aktach niewątpliwie się znajdujące.

W Końcu pozwalam sobie powołać się na świadectwa znanego na terenie Krakowa Kuratora Okręgu Szkolnego Danka, który za czasów okupacji pracował w kamieniołomach w Miękini i w Urzędzie Zatrudnienia w Krzeszowicach, który znał mojego męża Rudolfa Tegla dobrze i może stwierdzić, że zachowanie się mego męża w czasie okupacji było bez zarzutu i że w tym czasie wyrządził ludności miejscowej wiele dobrego i chronił ją przed okupantem.

Zwracam się więc z prośbą do Pana Prokuratora o przeprowadzenie dowodów przeze mnie powołanych, przyspieszenie śledztwa i zwolnienie męża z tymczasowego aresztu.

Kraków, dnia 15 lutego 1950 r.

Amalia Teglowa

 

Jednocześnie 24 lutego 1950 r. Tegel otrzymał wypowiedzenie umowy o pracę. Wysłana prośba i poświadczenia nie przyniosły żadnych efektów, co więcej, jak można wnioskować z kolejnego pisma Amalii Tegel wysłanego do prokuratora, nie została ona nawet poinformowana o stawianych mężowi zarzutach:

Amalia Tegel
Zamieszkała chwilowo
Kraków
Michałowskiego 15/8
Kraków, dn. 7.5.1950

 

Do Pana Prokuratora Sądu Apelacyjnego Pochelskiego w Krakowie

 

W związku ze śledztwem toczącym się w Prokuraturze Apelacyjnej w łączności z którym mój mąż Tegel Rudolf jest przetrzymywany od przeszło 5 miesięcy, pozwalam sobie przedstawić Panu Prokuratorowi następujące wyjaśnienia:

Z wieści krążących po Krzeszowicach dowiadują się, że mój mąż został zatrzymany w związku ze sprawą Stanisława Bodzenty, którego Niemcy za czasów okupacji aresztowali pod zarzutem napadu na młyn według opinii ludzi z tego terenu – i którego podejrzewali o komunizm.

W sprawie tej wiem z opowiadania Florentyny Bodzenty, żony Stanisława, że Stanisław Bodzenta został zdradzony przez jakiegoś osobnika pochodzącego z terenów przyłączonych do Niemiec i że ten osobnik przybywszy z policją niemiecką do Miękini, wskazał na miejscu mieszkanie Bodzenty. Bodzenta został niezwłocznie przez policję aresztowany.

Opowiadał mi Florentyna Bodzentowa wobec świadka Adeli Wąsowicz, zamieszkałej w Krakowie przy ul. Michałowskiego 15/8 a ponadto osobno opowiadała o tym Antoninie Dużykowej zamieszkałej
w Krakowie ul. Łobzowska 16/IIIp.

Rudolf Tegel był do Stanisława Bodzenty jak najkorzystniej nastawiony, a indagowany w tej sprawie przez władze niemieckie wystawił o nim jak najlepsze świadectwo. Żonie zaś Stanisława Bodzenty, która przyszła do mojego męża z prośbą o pomoc doradził zwrócenie się do ks. Mirka, by ten poświadczył pisemnie, że mąż jej komunistą nie jest. Doradzając w ten sposób mąż mój kierował się uprzednimi wypowiedziami ks. Mirka na ten temat, że nonsensem byłoby osądzenie Stanisława Bodzenty
 o komunizm, skoro ten chodzi do kościoła, chrzci dzieci, oraz prowadzi śpiewy pogrzebowe.

Powyższe zdanie ks. Mirka słyszałam na własne uszy.

Dodaję w końcu, że z Florentyną Bodzentową łączyły nas jak najlepsze stosunki, Bodzentowa odwiedzała nas, a zarówno przed aresztowaniem jej męża, jak i po aresztowaniu, wedle naszej możności, udzielaliśmy jej materialnej pomocy.

Amalia Teglowa

 

O zatrzymanym i przetrzymywanym w areszcie Rudolfie Teglu odważnie i pozytywnie wypowiedzieli się także jego nowi podwładni z kamieniołomów w Nadziejowie, wysyłając do prokuratora opinię o swoim kierowniku:

Robotnicy przesyłają

Panu Prokuratorowi – do wiadomości.

Nadziejów 31. maja 1950 r.

Nadziejów, dnia 14. I. 1950 r.

Do Okr. Urządu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie

Dnia 10 grudnia 1949 r. z wielką konsternacją całej tutejszej załogi Kamieniołomów Nadziejów
i Kamienna Góra, pow. Nysa, miejscowe organa U.B. zabrały nam Kierownika Technicznego Rudolfa Tegla. Obecnie dowiadujemy się, że jest on w dyspozycji tamt. Urzędu i przebywa w więzieniu śledczym w Krakowie.

Nie mamy zamiaru mieszać się w sprawy śledztwa, ale sądzimy, że nie będzie rzeczą zbędną, jeśli Władze prowadzące dochodzenie dowiedzą się, jaką opinią wśród wszystkich tut. robotników cieszy się ten 66-letni człowiek, doskonały fachowiec w swoim zawodzie.

Od kamieniarzy, którzy z Rudolfem Teglem pracowali jeszcze przed wojną i w czasie okupacji hitlerowskiej wiemy, że był on zawsze szczerym patriotą, wybitnie demokratycznie usposobionym wobec robotników, których zawsze rozumiał, szedł im z pomocą, a w czasie okupacji ratował nawet
z narażeniem własnego życia. Wiemy, że w tym tylko celu, aby ratować robotnika polskiego
i wspomagać antyniemiecką partyzantkę w okolicy, zgodził się zapisać na „folkslistę”, jako pochodzący z niepolskich rodziców i przez to zarządzane przez niego kamieniołomy w Miękini, stały się prawdziwą ostoją ludzi pracy i walki z okupantem. Wszyscy, którzy mieli sposobność wówczas z nim się zetknąć potwierdzą jednogłośnie, że to najlepszy człowiek, patriota gorący i ofiarny, przełożony niezwykle uczynny, sprawiedliwy, a wyrozumiały.

Przez przeszło dwa lata współpracy z nim na tut. terenie przekonaliśmy się, że to wszystko nie jest przesadą i nie ma pośród całej załogi, kto nie wyraziłby się o tym zacnym, starym kamieniarzu inaczej, jak z synowskim sentymentem. Brakuje nam go bardzo, a jesteśmy przekonani, że wynik dochodzeń zrehabilituje go, jeśli przez jakieś nieporozumienia powstały przeciw niemu jakieś zarzuty.

Uważamy jednak za swój obowiązek prosić, aby – jeśli to tylko możliwe – śledztwo nie trwało zbyt długo i aby mógł on odpowiadać z wolnej stopy, gdyby miało dojść do rozprawy sądowej. Wierzymy, że
w żaden sposób nie będzie się on od tego starał uchylić, a w międzyczasie będziemy mogli, pod jego doświadczonym okiem i kierownictwem startować do wykonania planu sześcioletniego dla dobra naszej Ludowo-Demokratycznej Ojczyzny.

Nie pozwólcie – prosimy – aby ten stary pracownik na niwie zawodowej i społecznej, jeden z nielicznych na razie, wybitnych fachowców, miał się zagryźć w bezczynności celi więziennej, a jeszcze bardziej sromotą podejrzeń, rzucających cień na cały jego długi, nieposzlakowany i ofiarny żywot.

 

     Do czerwca trwały ponowne przesłuchania, po czym 11 lipca 1950 r. podjęto decyzję o zwolnieniu z więzienia i Tegla, Cyrana i ks. Mirka oraz zamknięciu śledztwa. Po raz kolejny sytuacja się powtórzyła – na wniosek Generalnego Prokuratora Rzeczpospolitej wznowiono śledztwo, a w listopadzie 1950 r. Dyrektor Departamentu Śledczego zlecił ponowne przesłuchania świadków, wydając precyzyjne instrukcje dla śledczych, wskazując, że wcześniejsze przesłuchania były niedokładne i pobieżne. Po ponownych przesłuchaniach
17 maja 1951 r. umorzono śledztwo i zwolniono aresztowanych, jednocześnie poddając ich inwigilacji.

 

     Rudolf Tegel nie wrócił do pracy w Nadziejowie. Mając 68 lat zamieszkał razem z żoną u jej rodziny w Kalwarii Zebrzydowskiej, w domu na ulicy Sowińskiego. Mieszkał tam do końca życia.

 

     Nie zachowały się żadne wiadomości dotyczące schyłkowych lat życia Rudolfa Tegla. W latach pierwszej odwilży życia politycznego po 1954 r., został w końcu zaakceptowany przez władze komunistyczne. W 1955 r. uchwałą Rady Państwa na wniosek Ministra Transportu Drogowego i Lotniczego Jana Rusteckiego został odznaczony Medalem 10-lecia Polski Ludowej. Co ciekawe, na liście odznaczonych z tego samego wniosku jest także inż. Władysław Tryliński, z którym Tegel w latach 30 pracował w kamieniołomach miękińskich.43

     Rudolf Tegel zmarł w 1956 r. w szpitalu w Wadowicach. Został pochowany na cmentarzu w Kalwarii. Decyzją żony ciało przeniesiono na cmentarz Rakowicki w Krakowie. Żona Amalia zmarła 20 lat później, w roku 1976.

 

     Rodzinne wspomnienia zachowały obraz starszego, uroczego człowieka – wujka Rudka, który kochał dzieci i psy.

     W Miękini, w której spędził blisko 40 lat jako bardzo aktywny mieszkaniec, sprawny kierownik potężnego zakładu pracy i społecznik, postać Rudolfa Tegla z czasem uległa zapomnieniu. Dziś pojawia się jeszcze w pamięci tylko najstarszych jej mieszkańców.

37. Zbiory prywatne

38. http://fhn.cba.pl/viewtopic.php?p=487, https://my-tuitam.pl/kamieniolomy/kamieniolom-nadziejow-dawne-wyrobisko-granitu/ – zalane wyrobisko kamieniołomów w Nadziejowie

39. AIPN Kr 2807/IIIKr07/2694, https://sprawiedliwi.org.pl/pl/historie-pomocy/historia-pomocy rodzina-chucherko – audio, cz.1

40. AIPN Kr 2807/IIIKr07/2694

41. AIPN Kr 2807/IIIKr07/2694

42. https://www.youtube.com/watch?v=_3R2k20Z7es&t=104s o Julii Bristygier (Brystygier), IPNtvPL

43. OBWIESZCZENIE PREZESA RADY MINISTRÓW z dnia 29 grudnia 1955 r.; Uchwała Rady Państwa z dnia 14 lipca, 1955 r. Nr 0/1128

 

IX. Podsumowanie

     Rudolf Tegel, zarządca kamieniołomu w Miękini, był skomplikowaną i nietuzinkową postacią, której życie odzwierciedlało burzliwe wydarzenia XX wieku, i która bez wątpienia zasługuje na dogłębne badania historyczne. Jego biografia jest fascynującą opowieścią o człowieku, który odegrał ważną rolę w kształtowaniu historii swojego regionu. Tegel był zarówno skutecznym menedżerem, jak i zaangażowanym społecznikiem, który poprzez swoje życie, pełne zawodowych wyzwań i zaangażowania społecznego, odcisnął trwałe piętno na historii Miękini. Historia Rudolfa Tegla to nie tylko opowieść o jednostce, ale także o historii przemian społecznych i gospodarczych w Polsce w XX wieku.

     Urodził się w 1883 roku w Albrechcicach, będących wtedy częścią monarchii austro-węgierskiej. Okres jego dzieciństwa i młodości przypadał na czas wielkich przemian społecznych i politycznych. Wykształcenie techniczne zdobył w Brnie, co odegrało kluczową rolę w jego przyszłej karierze. Służba wojskowa w armii austro-węgierskiej i doświadczenia wojenne z czasów Wielkiej Wojny zahartowały jego charakter i przygotowały go do przyszłych wyzwań. Tegel rozpoczął karierę zawodową w kamieniołomie porfiru w Miękini, gdzie szybko awansował na stanowisko kierownicze. Dzięki swoim umiejętnościom organizacyjnym, wiedzy technicznej oraz zaangażowaniu przyczynił się do rozwoju zakładu. Równolegle do kariery zawodowej aktywnie uczestniczył w życiu społecznym i politycznym. Był zwolennikiem idei niepodległości Polski i angażował się w działalność organizacji paramilitarnej „Strzelec”. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, kontynuował pracę na rzecz rozwoju społeczności lokalnej. W Miękini założył wiele organizacji społecznych. Jego zaangażowanie obejmowało wsparcie oświaty, kultury i sportu. Był także dobroczyńcą lokalnej szkoły podstawowej.

     Okres II wojny światowej był dla Rudolfa Tegla niezwykle trudny. Jako Polak niepolskiego pochodzenia znalazł się w skomplikowanej sytuacji. Z jednej strony jako Polak, chciał pomagać swoim rodakom, z drugiej, jako zarządca kluczowego dla gospodarki niemieckiej zakładu, musiał współpracować z okupantem. Jego działania w tym czasie mogą być kontrowersyjne i wywoływać dyskusje. Tegel wykorzystywał swoje stanowisko, by ratować życie wielu Polakom, ukrywając ich przed deportacjami i zapewniając pracę w kamieniołomie. Aby ułatwić kontakty z okupantem i zapewnić bezpieczeństwo pracownikom, zdecydował się podpisać Volkslistę. Ta decyzja, choć obecnie budzi wątpliwości, w tamtym czasie była dla niego jedyną drogą do przetrwania i pomocy innym.

     Po wojnie Tegel został oskarżony o kolaborację z okupantem. Pomimo licznych zeznań świadczących o jego działalności na rzecz polskiego podziemia, był wielokrotnie aresztowany i przesłuchiwany. Przesłuchania miały na celu zastraszenie go oraz zmuszenie do składania zeznań obciążających zarówno jego, jak i innych działaczy podziemia. Śledztwa były wznawiane, a zeznania świadków weryfikowane. Polityczna sytuacja w kraju wpływała na przebieg śledztw i decyzje sądów. Ostatecznie, po kilku latach prześladowań, Tegel został uniewinniony, jednak te doświadczenia głęboko go naznaczyły i wpłynęły na jego zdrowie. Po ostatnim uniewinnieniu Tegel, wraz z żoną Amalią przeniósł się do Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie spędził ostatnie lata swojego życia. Zmarł w 1956 roku. Mimo jego osiągnięć, pamięć o jego dokonaniach z biegiem lat zanikła.

 

Od autorki

 

     Z Rudolfem Teglem pierwszy raz zetknęłam się w 2017 r., przeglądając „Kronikę Szkoły Podstawowej w Miękini”. Moją uwagę przykuło obcobrzmiące nazwisko. Później, badając historię kamieniołomów w Miękini, mimowolnie gromadziłam o nim coraz więcej informacji.
Z czasem zaczęłam nabierać przekonania, że to postać nietuzinkowa i skoncentrowałam swoje poszukiwania tylko na nim. Czasami Rudolf Tegel przypominał mi jakiegoś ducha – kiedy już udawało mi się złapać drobny wątek jego życia, nagle znikał i musiałam rozpoczynać poszukiwania od nowa. Im więcej wiedziałam, tym bardziej byłam pewna, że moim zadaniem jest przywrócić go do życia w pamięci zbiorowej mieszkańców Miękini.

     Nie byłoby to możliwe, gdyby nie pomoc i dobra wola wielu, często obcych mi osób. Szczególnie gorąco dziękuję panu Wojciechowi Skulskiemu za okazaną mi pomoc, wsparcie i udostępnienie wielu pamiątek rodzinnych. A także za nieziemską cierpliwość i motywowanie mnie do pracy. Dziękuję też panu Adamowi Hardtowi za udostępnione mi dokumenty i fotografie – dzięki nim udało mi się odtworzyć najwcześniejsze lata pobytu Rudolfa w Miękini. Równie duże podziękowania należą się też panu Rafałowi Janikowi, który bez względu na porę dnia i nocy, zawsze był gotowy przeszukiwać dla mnie głębiny Internetu.

     Moją wdzięczność chcę też okazać wszystkim członkom Stowarzyszenia Zielona Energia Miękini, którzy cierpliwie czekali kilka lat na napisanie tego artykułu, by uzupełnić nim historię kamieniołomów w Miękini.

     Jako autorka i członkini Stowarzyszenia Zielona Energia Miękini dziękuję Prezesowi Zarządu– Dyrektorowi Generalnemu Spółki Kopalnie Porfiru i Diabazu w Krzeszowicach panu Danielowi Kłosowskiemu za wsparcie finansowe dla realizacji projektu „Ocalić od zapomnienia – Rudolf Tegel. Wielki Polak, miękinianin, społecznik”.

 

Magdalena Banduła

Don`t copy text!
Skip to content