FIO

O tym, że dzieci kochają błoto i brodzenie w kałużach, wspominać nie trzeba. A jeśli oprócz dobrej zabawy, mogą się jeszcze czegoś nauczyć, to już pełny sukces. W miniony czwartek grupa naszych najmłodszych uczestników zajęć sołtysówkowych odwiedziła okolicę, aby dowiedzieć się czegoś o naszej lokalnej przyrodzie. Warsztaty terenowe poprowadziła niezawodna Pani Ania z Fundacji Dzieci w Naturę, która, jak nikt inny, potrafi o fotosyntezie i wartościowej pokrzywie opowiedzieć w taki sposób, że dla dzieciaków wszystko staje się jasne. I choć mamy po wycieczce miały trochę prania, to jednak warto było, bo każda, nawet najmniejsza wycieczka kształci.

W miniona środę na pożegnanie „Wakacji w sołtysówce” urządziliśmy ognisko dla młodszych, którego celem był pełen relaks, bo tegoroczne zajęcia wakacyjne były intensywne i pracowite. W związku z tym, daliśmy młodym trochę wytchnąć i postawiliśmy na ich pomysłowość w kwestii spędzania wolnego czasu w swoim towarzystwie. Oprócz upieczenia kiełbasek nie mieli żadnych specjalnych zadań. Starsza grupa młodzieżowa nie miała już tak łatwo, ponieważ na zakończenie sezonu wakacyjnego mieli ręce pełne roboty… Dla nich przygotowaliśmy coś specjalnego! Mogli przeżyć niezwykłą przygodę, nocując w kamieniołomie pod specjalną, żołnierską opieką Pana Mariusza Kłeczka i Mikołaja Godynia. Nocny survival musiał być udany, skoro w relacji jednej z uczestniczek (Pani Agnieszki) tak został opisany: „Było super Najpierw wybraliśmy miejsce na biwakowanie, co było poletkiem pokrzywy i trzeba było to usunąć łącznie z kamieniami i gałęziami. Potem przywiązaliśmy plandekę do drzew i rozłożyliśmy karimaty. Uczyliśmy się też rozpalać ognisko krzesiwem, co proste nie jest, ale nie poddawaliśmy się. Następnie musieliśmy zgromadzić tyle drewna, żeby utrzymać ognisko aż do rana. Potem przygotowaliśmy patyki na kiełbaski i mogliśmy spróbować racji żywnościowych, jakie są w wojsku: gulasz angielski podgrzewany w specjalny sposób karbidem, suchary ( to chyba było najlepsze), batony energetyczne, herbatka z granulek itp. Potem uczyliśmy się, jak oczyszczać wodę do picia np. ze stawu, a na koniec zostały rozpisane zmiany po dwie osoby do pilnowania ogniska. Nie było dużej wilgoci, w nocy było dość ciepło, niebo pełne gwiazd i zero dzikiej zwierzyny. Tylko nad ranem pochrumkały dziki pod skarpą. Fajna zabawa, dzieciaki zadowolone.”

Nic więcej nie trzeba chyba dodawać. Gratulujemy Uczestnikom odwagi i wytrwałości, a Prowadzącym serdecznie dziękujemy za świetne zorganizowanie nocnego biwakowania w dziczy.